sobota, 6 kwietnia 2013

Ruiny - Scott Smith

Ruiny - Scott Smith
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Do kupienia: Na przykład tu, za 7,65 zł


Do napisania tej opinii przymierzałem się już od dnia, w którym założyłem bloga. Zwlekałem wyłącznie dlatego, że książkę czytałem już kilka lat temu (z pięć albo sześć) i jedyne czym naprawdę mogę się podzielić, to przełożonymi na język słów emocjami, które towarzyszyły mi lekturze. Nie chcąc jednak opierać się wyłącznie na bądź co bądź nieco zatartych już wspomnieniach, przejrzałem książkę raz jeszcze, przeczytałem kilka fragmentów, po czym z czystym sumieniem zabrałem się za ten krótki tekst ;-)

Dwie zaprzyjaźnione pary Amerykanów, Jeff i Amy, Eric i Stacy, spędzają wakacje w Meksyku. Słońce, plaża, beztroskie flirty, nowe przyjaźnie... Kiedy poznany Niemiec przychodzi z wiadomością, że jego brat nie wrócił z wyprawy na wykopaliska archeologiczne, młodzi postanawiają wyruszyć na poszukiwania. Jedynym śladem jest odręcznie naszkicowana mapa. Ekspedycja ratunkowa rychło przeradza się w brutalną walkę o przetrwanie.

Bez owijania w bawełnę i zbędnego suspensu - Smith napisał znakomity, pełnokrwisty (dosłownie i w przenośni) survival horror. Początek jest spokojny, wręcz leniwy, ale to, co dzieje się później przechodzi najśmielsze oczekiwania. Od pewnego momentu książkę czyta się na jednym wdechu - gromkie brawa dla autora, któremu udało się utrzymać czytelnika w stałym napięciu pomimo tego, że niemal cała jej akcja toczy się w jednym miejscu. Do tego trzeba prawdziwego talentu, pisarskiego instynktu.
Świetne są w Ruinach opisy drastycznych scen, zwłaszcza tych z winoroślami w roli głównej - dokładne, boleśnie realistyczne i niejednokrotnie chwytające za gardło. Kilka fragmentów to prawdziwe horrorowe perełki - do dziś tkwią mi w głowie i żadnej innej książce w tym gatunku, którą miałem okazję czytać w następnych latach, nie udało się ich przebić.
Sporo osób narzekało na zakończenie, że niby zbyt otwarte, rozczarowujące. Ja się z tą opinią nie zgadzam - finał jest odpowiednio mocny, a wszystkie niedomówienia tylko pogłębiły uczucie grozy i niepewności, które zostało we mnie jeszcze przez jakiś czas pod odłożeniu książki.

Ruiny polecam właściwie każdemu, nie tylko facetom. Jako dowód krótka anegdotka: po zgarnięciu książki z Empiku i powrocie do domu pochwaliłem się nowym nabytkiem siostrze - zainteresowana rekomendacją Stephena Kinga zapytała, czy może zacząć czytać. Głupi odparłem, że tak, pewnie, czemu by nie. Głupi, bo następnego dnia tak nas ta historia wciągnęła, że niemal doszło do rękoczynów, gdy i ona i ja, dokładnie w tej samej chwili, chcieliśmy książkę czytać. Po krótkiej naradzie udało nam się dojść do kompromisu - ja spędzam czas z Ruinami po południu i po północy, siostra rano i wieczorem ;-)

Polecam. Ścisła czołówka w moim rankingu książkowych horrorów. Do dziś, gdy tylko widzę Ruiny na wyprzedaży za śmieszne 7 czy 8 złotych, mam ochotę kupić jeszcze kilka egzemplarzy. I niech to będzie dla Was ostateczna rekomendacja.

Ocena: 9,5/10

32 komentarze:


  1. Zaintrygowałeś mnie szalenie swoją recenzją. Nigdy nie słyszałam o tej książce, a zapowiada się niezłe czytanie:) Rozejrzę się, może ją wypożyczę, z kimś się wymienię, albo okazyjnie kupię:)
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, ja też bardzo lubię tę pozycję - ciekawy pomysł na fabułę, odwrócenie konwencji przy eliminacji kolejnych protagonistów i barwny styl. Czego chcieć więcej? Widziałam też adaptację i choć wiele pozmieniano to też mi się podobała, jako taka niewymagająca myślenia rąbanka:) Ale w tej kwestii jestem w zdecydowanej mniejszości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do ekranizacji mam neutralny stosunek - chwilami ogląda się ją nieźle, choć nigdy nie wybaczę scenarzystom skopanego finału. Oceniłem chyba na 5/10.

      Usuń
  3. O Boże, to taki świetny survival horror, a ja go nie czytałam? Teraz to już absolutnie muszę nabyć tę książkę. Żeby było śmieszniej, to też swego czasu często widywałam "Ruin" na jakichś książkowych kiermaszach, ale nie zwróciłam nigdy uwagi na tę pozycję.

    P.S. To, że tylko mężczyźni lubią horrory to paskudny stereotyp :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowa okładka jest chyba filmowa, wygląda zupełnie inaczej, w sumie też klimatycznie. Warto wziąć, dużo nie ryzykujesz, to tylko kilka złotych :)

      Fakt, coraz mocniej się w tym utwierdzam :-D

      Usuń
    2. No ładnie, to jeszcze film będę musiała nadrobić :P

      Usuń
  4. To ja kupuję za te grosze w ciemno, nie oprę się przed kilkoma dobrymi rekomendacjami, a zwłaszcza rodzinną bitwą;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, no proszę, udało mi się kogoś zachęcić - super. Po cichu liczę, że też Ci się spodoba :-)

      Usuń
  5. Czytałam, a raczej próbowałam. Ale nie dotrwałam do końca. Zupełnie nie podobała mi się ta powieść. Może to dziwne, bo ogólnie bardzo lubię horrory. Ale ja bym tej książki nie poleciła;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkałem się z kilkoma opiniami tego typu. Co Cię zniechęciło? :-) Może zwyczajnie nie przepadasz za survival horrorami ;-)

      Usuń
  6. Ta książka jest na mojej liście "musisz przeczytać, i już!"
    Dzięki Bogu u mnie w domu nikt nie jest takim książkoholikiem jak ja i nie muszę się z nikim dzielić książkami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie też tylko ja tak maniakalnie czytam w swoim domu - siostra nie ma już tyle czasu co kiedyś :-P

      Usuń
  7. Jakoś poczułam ulgę, czytając pochlebną (mało powiedziane) opinię. Zgadzam się w całej rozciągłości, "Ruiny" są fenomenalne, autor dał czadu, tak trzymając czytelnika w napięciu, a przecież to takie zabawne - grupka młodych ludzi i krwiożercze winorośla... :) Ale nawet z ciekawości warto przeczytać, bo "Ruiny" to ostra jazda. Fajną masz siostrę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, filmy o grupce znajomych (studentów, koniecznie studentów) i krwiożerczym czymś, co stopniowo ich eliminuje, powstają taśmowo - każdego miesiąca trafiam na kilka nowych tytułów z tego typu fabułą. Wszystkie są do chrzanu :-P Z książkami jest podobnie :) Smithowi się jednak udało, i to jak. Aż mnie korci przeczytać jego "Prosty plan" - fajnie byłoby, gdyby ktoś go wznowił :)

      Dzięki :D

      Usuń
    2. Mówiąc o filmach - dla mnie Scott odwalił fuszerę filmem. Sam sobie strzelił w stopę, bo ja oglądając najpierw film, nigdy nie sięgnęłabym po książkę. Na szczęście zrobiłam odwrotnie. Innych jego książek też nie znam, a czy "Prosty plan" nie został zekranizowany jako "Plan doskonały"? Jesli tak - to tutaj jest inaczej, film mi się bardzo podobał. Ale mogę mylić tytuły i w ogóle, mylić się całkiem :)

      Usuń
  8. Zdecydowanie książka dla mnie:) Lubię, gdy na początku jest spokojnie, a potem akcja szybko się rozwija i trzyma w napięciu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też chętnie kupię, gdyż rzadko można spotkać za ,,grosze'' ciekawą powieść a skoro ,,Ruiny'' twoim zdaniem są godne uwagi, to nie ma na co czekać, tylko trzeba brać, co oferują :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takiej cenie naprawdę aż głupio nie wziąć :) Widocznie nie sprzedawała się zgodnie z oczekiwaniami, stąd poleciała na wyprzedaże.

      Usuń
  10. Ja kiedyś na selkarze kupiłam najnowszą wtedy książkę Murakamiego za 20zł z przesyłką, byłam niemożliwie szczęśliwa, bo nigdzie takiej promocji bym nie ustrzeliła :)

    Książka zapowiada się naprawdę ciekawie, więc może skuszę się na tę promocję. Muszę poszukać czy inne fajne książki są też przecenione.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdecydowanie nie moje dzielnice, ale może kiedyś się za nią zabiorę skoro prawie wszyscy mają pozytywne opinie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. O rany, gdyby mi tak przeceniali np. Orwella albo Kapuścińskiego albo Lewisa... no dobra, już kończę z tym wyliczaniem, bo do jutra się nie wyrobię ;) "Ruin" nie kojarzę, ale skoro autor potrafi wciągnąć tak bardzo i pozostawiać po sobie jak najbardziej pozytywną opinię po kilku latach od przeczytania to musi mieć niezły talent. I pozdrowienia dla siostry, King rządzi :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie no, nie pozostaje mi nic innego jak ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  14. Potwierdzam! Świetna, mroczna i wciągająca książka. Nie mogłam się od niej oderwać. No i lubię takie zakończenia. ;)

    Ale co ja się będę rozpisywać, jak chcesz to sobie poczytaj. ;)
    http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2012/11/koszmar-meksykanskiej-dzungli.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Skoro książka utkwiła Ci w pamięci na tak długo, to na pewno jest warta zainteresowania. :) Tym bardziej, że to horror.:P Skuszę się i jej poszukam. :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeden z lepszych horrorów jakie czytałam.Świetnie zarysowani bohaterowie i narastający nastrój grozy.Super.

    OdpowiedzUsuń
  17. ja właśnie zamierzam się do przeczytania... ponownego przeczytania :) już kilka lat temu spotkałam się z tą książką po raz pierwszy i zrobiła na mnie piorunujące wrażenie! :) dlatego postanowiłam do niej wrócić i odświeżyć ją sobie w pamięci :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajna recenzja i te rękoczyny z siostrą motywują do kupna książki, a jak wspomniałeś 7-8zł to tyle co nic, a można się obyć bez dużej coca-coli. Zawsze jeśli komuś się nie spodoba może komuś oddać tę książkę lub rozpalić nią w piecu. Ciekawe do której części czytelników należałbym ja? Jednak trzeba być optymistą i nie wrzucać niczego za wcześnie do pieca.

    OdpowiedzUsuń
  19. Aleś mnie zachęcił do tej książki. Aż mam ochotę już teraz pobiec do biblioteki i ją przeczytać ;d

    OdpowiedzUsuń
  20. Czasem fajnie przeczytać dobry horror i poczuć ciarki przerażenia na plecach - dzięki za polecenie

    OdpowiedzUsuń
  21. Podobnie jak Ty, "Ruiny" czytałam kilka lat temu, więc nie poszaleją ze swoim komentarzem do niej, bo pamięć już nie ta. Jednak książka bardzo mi się podobała, a zakończenie, które jest otwarte, przypadło mi do gustu, bo "słodkie migdały" mogłyby zaszkodzić tej historii, a tak następuje ponowny "start game".

    OdpowiedzUsuń
  22. Prawdę mówiąc takiej książki jeszcze chyba nie czytałem, a zarówno opis jak i Twoja recenzja bardzo mnie zachęciły. Rozejrzę się za nią!

    OdpowiedzUsuń
  23. Film na podstawie tej "historii" był bardzo słaby ale tak to często bywa z ekranizacjami. Ja bardzo chętnie zapoznam się z tą książką... tym bardziej że osiąga śmiesznie niskie ceny! Aż dziwne, ze tak dobra książka jest warta 7-8 zł... Masakra! Ale nie ma co narzekać!!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń