piątek, 27 lipca 2012

Anna Fryczkowska - Trafiona-Zatopiona



Na książkę Anny Fryczkowskiej nie zwróciłbym uwagi, gdyby nie kilka pozytywnych recenzji, na które natknąłem się przeglądając rozmaite serwisy i blogi. Jest to kolejny nabytek z wyprzedaży (10 złotych), który dał mi znacznie więcej frajdy, niż dziesiątki kupionych za okładkową cenę tytułów.

Historia w "Trafionej-Zatopionej" toczy się w przeciągu dwóch dni, kiedy to Warszawę nawiedza powódź. Akcję obserwujemy z perspektywy czterech bohaterów, wszystkich w bezpośredni lub pośredni sposób dotkniętych tą sytuacją. Niespodziewanie okazuje się, że zalewająca stolicę woda zmienia życie każdego z nich.

Bardzo dobra powieść obyczajowa. Ciekawie skonstruowana, napisana w niewymuszony sposób i przede wszystkim wciągająca. Anna Fryczkowska potrafi wniknąć w psychikę swoich postaci, nadać im odpowiednie rysy osobowości, sprawić, że nie są zaledwie tekturowymi atrapami. Co jeszcze mi się podobało? Brak lukru, którego po prostu w książkach nie znoszę. Jeśli szukacie czytadła na plażę, to "Trafiona-Zatopiona" raczej się w tej roli nie sprawdzi. Tu wszystko jest jak w życiu, a życie (co za truzim) nie zawsze usłane jest różami. Polecam. Aż żal, że tak przyzwoita historia gnije na wyprzedażach, jednak z drugiej strony, gdyby nie to, nigdy bym jej nie poznał ;)

Ocena: 7/10




środa, 25 lipca 2012

Lipcowa rozrzutność

Każdy, kto nie trawi wszelkich stosów i stosików proszony jest o zamknięcie oczu ;)

Miałem się nie chwalić, ale co tam, zaspokoję swoją próżność i wstawię zdjęcie z tym, co udało mi się upolować na Weltbildowej promocji "Milion Książek po 9,90 zł na lato". W sumie 20 tytułów (+6, które są w drodze), niestety nie na wszystkie się załapałem, ale byłbym skończonym głupcem, gdybym teraz jeszcze narzekał :-P

Oto i one:

Jak widzicie rozrzut gatunkowy spory, ale dobra książka to dobra książka, bez względu na to jaka i dla kogo pisana, dlatego też znalazły się tu powieści typowo męskie jak i kobiece i wcale się tego nie wstydzę ;)

A Wy? Skorzystaliście z tej promocja? A może widzicie na tym zdjęciu jakąś kaszankę, której nie powinienem nawet kijem tykać, nie mówiąc już o płaceniu niemal dychy. Komentarze mile widziane.

środa, 18 lipca 2012

Historie jednej sprawy - Kate Atkinson

Historie jednej sprawy - Kate Atkinson
Wydawnictwo: Rebis
Ilość stron: 400
Najtaniej do kupienia na: Wersalik (7,57 zł, stan na 18.06.2012)

Lubię wyprzedaże. Często udaje mi się, dosłownie za kilka złotych, upolować naprawdę świetną powieść, która z różnych powodów nie sprzedała się tak dobrze, jak tego oczekiwał wydawca. Po "Historie jednej sprawy" Kate Atkinson nie sięgnąłbym gdyby nie Stephen King, który umieścił ją na pierwsze pozycji swoich ulubionych książek roku 2005. Poszperałem w sieci i proszę - można ją dostać za mniej niż 10 złotych. Zamówione. Po kilku miesiącach od momentu, kiedy wylądowała na mojej półce postanowiłem dać jej kilka(naście) godzin swojego czasu. Niezbyt chwytny tytuł, nieciekawa okładka, mało konkretny opis na tylnej okładki... Tak, to jedna z książek brzydkich z zewnątrz, a pięknych w środku, o czym zdałem sobie sprawę już po kilku stronach.

Bez wahania stwierdzam, że jest to jedna z najlepszych historii detektywistyczno-obyczajowych jaką czytałem w przeciągu ostatnich kilku ładnych lat. Jackson Brodie - główny bohater - to prywatny detektyw próbujący rozwikłać tajemnice związane z trzema "zimnymi" sprawami kryminalnymi sprzed lat. Kilkuletnia dziewczynka, po której ślad zaginął ponad 30 lat temu, zamordowana przez nieznanego sprawce w żółtym swetrze młoda dziewczyna, w końcu żona zabijająca siekierą męża... Jackson, wynajęty przez najbliższych członków rodziny poszczególnych spraw, zmaga się również z własnym poplątanym życiem.

Fabuła, choć niewątpliwie interesująca, wcale nie jest najmocniejszą stroną książki. Kate Atkinson posiada najskuteczniejszą broń, o jakiej tylko może marzyć pisarz - wrodzony talent do opowiadania historii. O czym by nie pisała, pisze ciekawie i zajmująco, a przede wszystkim Wnikliwie - te słowo chyba najlepiej oddaje to, o czym chcę powiedzieć. Od strony psychologicznej każda postać jest niemalże jak żywa. To nie tylko worki kości, to worki kości z odpowiednią domieszką mięsa i krwi ;) Nikt tu nie jest świętym, nikt nie jest diabłem, każdy ma swoje dobre i złe strony. Brak lukru, to mi się podoba. Dodajmy do tego przekonywujące dialogi i nie sposób się w to wszystko emocjonalnie nie zaangażować, co już samo  w sobie jest dla mnie zaletą przyćmiewającą wszystkie ewentualne wady powieści. Których, powiedzmy to sobie szczerze, nie ma wcale tak dużo. Właściwie te istniejące są na tyle nieznaczące, że nie ma sensu nawet tu o nich wspominać. Szalenie podobało mi się również cierpkie poczucie humoru, które przewija się przez wszystkie rozdziały.
W sumie - Wciągająca, inteligentna lektura. Gorąco polecam.

Ocena: 8.5/10

piątek, 13 lipca 2012

Krew Zombie - Nate Kenyon

Miasto Trumien - Nate Kenyon
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 304
Do kupienia na: Matras


Kolejny horror, którego recenzje okazały się dużo ciekawsze niż sama książka. W "Krwi Zombie" głównym bohaterem jest facet o wyjątkowo oryginalnym imieniu i nazwisku - Billy Smith. Po tym jak po pijaku powoduje wypadek, w którym ginie kobieta i dwójka jej małych dzieci (a on sam cudem unika podobnego losu) na dłuższy czas trafia do więzienia. Po wyjściu zza kratek, wciąż dręczony wyrzutami sumienia, zaczyna miewać przerażające sny i słyszeć głosy sugerujące mu niezbyt przyjemne rzeczy. Pod silnym wpływem tych namów uprowadza z plaży młodą uzależnioną od narkotyków prostytutkę i gnany dalszym impulsem wyrusza z nią do małego miasteczka, gdzie, jak się szybko okazuje, nic nie jest takie, jakie być powinno. 





Fabuła, a zwłaszcza jej rozwój w dalszych częściach powieści tracą sztampą. Wydarzenia są przewidywalne, bohaterowie i postacie drugoplanowe bez głębi, papierowi. Słabo wypadają też dialogi, co w połączeniu z powyższymi zarzutami daje średnio przekonywującą opowieść. Teoretycznie mamy do czynienia z horrorem, jednak ani przez moment nic tu nie straszy. Co więcej, nie wywołuje właściwie żadnych emocji, czy to pozytywnych, czy negatywnych. Ot, niezobowiązująca lektura, którą bez straty klimatu można odłożyć nawet na kilka dni. Zalety? Warsztat pisarski Nate'a Kenyona. Facet sprawnie operuje słowem, całość toczy się równym tempem i jest nie najgorzej skonstruowana,. Przez kolejne strony przebija się gładko - opisy, dialogi i akcję pisarz serwuje w rozsądnych proporcjach. W sumie mamy do czynienia z zaledwie poprawną powieścią grozy klasy B. Nie jestem w stanie ani polecić, ani też stanowczo jej odradzić - wspomnę tylko, że "Krew Zombie" zdobyłem na wyprzedaży za 9 złotych i ta kwota wydaje się być jak najbardziej w porządku za tego typu lekturę.

Ocena: 5.8/10