Tajemnice Zbrodni - Ewa Ornacka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 220
Gatunek: literatura faktu
Wstrząsające zabójstwa, dramatyczne śledztwa, sprawiedliwość po latach.
Te zbrodnie były wyrzutem sumienia polskiej policji, bezsilnej wobec nieuchwytnych sprawców. Wyzwaniem rzuconym ekipom kryminalnym przez zabójców. Spędzały sen z powiek nawet najbardziej doświadczonym śledczym. Na przełom w śledztwie trzeba było czekać nawet lata. O rozwikłaniu tajemnicy zbrodni decydował niewiarygodny splot wydarzeń, łut szczęścia lub pozornie błaha rzecz, na przykład wiejska plotka, albo zwykły szyld reklamowy. Także czas, który zwykle zaciera ślady zbrodni i sprzyja sprawcom, tutaj obracał się przeciwko nim. Bo chociaż śledztwa tkwiły w martwym punkcie, to nauka pędziła do przodu. Stare dowody nabierały nowego znaczenia. Niewidoczna gołym okiem kropla krwi lub zaciśnięty w dłoni ofiary włos stawały się wizytówką mordercy.
Zbiór trzynastu historii kryminalnych, o których większość z nas pamięta zapewne z telewizji, radia oraz prasy. Niektóre stosunkowo świeże, sprzed kilku lat, inne, dużo starsze, opisujące wydarzenia jeszcze z zeszłego stulecia. Wszystkie zaś z naszego podwórka, i przede wszystkim to właśnie skłoniło mnie do zakupu książki Ewy Ornackiej.
Wrażenia po lekturze - bardzo mieszane. O ile same sprawy, które przybliża nam autorka, są ciekawe, to już styl, w jakim są opisane, mocno rozczarowuje. Po pierwsze, objętość. Trzynaście przypadków utknięto za zaledwie 220 stronach, przez co każdy z nich potraktowany jest bardzo powierzchownie. Momentami sprawia to wrażenie zaledwie nieco bardziej rozbudowanych artykułów prasowych.
Po drugie, przeciętny język autorki., która zbyt często uderza dosłownie w tabloidowe tony. Najmocniej odczuwalne jest to w fabularyzowanych rekonstrukcjach wydarzeń, które Ornacka hojnie wplata w każdą z historii. Może niektórym nie będzie to przeszkadzać, mnie jednak potwornie raziło.
Plusy? Mimo powyższych mankamentów Tajemnice Zbrodni czyta się ze sporym zainteresowaniem. Cieszy ponadto duża ilość zdjęć, nawet jeśli niektóre wydają się wrzucone na siłę, by tylko zwiększyć objętość i tak niewielkiej książki. I w końcu, miłośnicy kryminalistyki nie są szczególnie rozpieszczani przez rodzimych wydawców, ostatecznie można więc sięgnąć. Zwłaszcza w przypadku, gdy dopiero wkraczamy na tereny kryminalistyki. Bardziej zaawansowani miłośnicy tematu mogą sobie z czystym sumieniem Tajemnice Zbrodni odpuścić - istnieją dokładniejsze publikacje godne Waszej uwagi.
Ocena: 5,5/10
Największy plus: interesujące sprawy
Największy minus: niezbyt wysokich lotów styl i język
200 stron na 13 zbrodni. Eh, ten Graysmith, tak się o Zodiaku rozpisywać, na, bagatela, prawie 300 stronach, o jednym śledztwie?! ;) O polskich zbrodniach niewiele wiem. Ostatnie moje lektury o polskich zbrodniarzach to tylko "Zdarzenia Leszka P.", kilka sylwetek przedstawionych w "Seryjni mordercy XX w" i "Polskie morderczynie", ale mimo to chyba jednak się nie skuszę. Co tu może być takiego, o czym się jeszcze nie słyszało? Nie lubię fabularyzowania w reportażu. Co innego w programach dokumentalnych w tv, a co innego w książkach. W literaturze lubię albo jedno, albo drugie, a jak już pomieszane, to choć tak dobrze, jak we wspomnianym "Zodiaku". A to jednak sztuka. Uznam, że należę do bardziej zaawansowanych miłośników tematu i sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńW "Zodiaku" jest poza tym mała czcionka, a w "Tajemnicach Zbrodni" przeogromna ;-) Jakość samego tekstu też bez porównania - Graysmitha czyta się świetnie, dla "Zodiaka" jedną noc zarwałem, co mi się często nie zdarza.
UsuńNic nie tracisz, tak myślę :-) "Polskie morderczynie" mam zamiar kupić, niedawno odkryłem istnienie tej książki. Warto? ;-)
Mi się też baaaardzo podobał :) Film widziałeś? Też niezły.
UsuńCo do "Polskich morderczyń". Czy warto kupić? W sumie fajnie by ta książka wyglądała na półce. Myślę, że warto. Nie jest to oszałamiająca lektura, ale w dość ciekawy sposób Bonda to wszystko przedstawiła. Jak masz ochotę przeczytać moją opinię, to śmiało:
http://wswiecieslow.blogspot.com/2013/03/polskie-morderczynie-katarzyna-bonda.html
Widziałem kilka miesięcy po przeczytaniu książki. David Fincher - klasa :) Bardzo dobrze wspominam jedno i drugie. Ciekawa historia, a że bez finału, tym bardziej działa na wyobraźnię.
UsuńO, jak miło. Recenzje przeczytałem, opinia zachęcająca, nie mówiąc już o cytacie... Koniecznie muszę kupić. Poczekam na Światowy Dzień Książki, może Empik zrobi promocję -30% - będzie jak znalazł :)
Książka jest ciekawa na pierwszy rzut oka, jednak nie lubię, jak coś jest nie do końca rozwinięte i potraktowane powierzchownie... Ale jak wpadnie w moje ręce ta książka to czemu nie?...
OdpowiedzUsuńOtóż to, jak wpadnie, warto mieć na półce. Bo wbrew wszystkiemu czyta się to nieźle.
UsuńWydawałoby się, że ciekawy temat ciężko jest popsuć. A jednak nie. Dzięki za ostrzeżenie. Ja sobie daruję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Sprawy kryminalne interesujące, tylko ich sposób podania nie do końca odpowiada mojemu poczuciu estetyki ;)
UsuńPani Ewa niegdyś specjalizowała się w mafii. Szkoda, że w Polsce tak mało rozwinięty jest nurt literatury true crime. Jak już coś się wydaje, to z reguły zestawienia.
OdpowiedzUsuńA tak z innej beczki - bardzo podoba mi się grafika w Twoim nagłówku. Marzy mi się taka tapeta. Gdzie można ją znaleźć? :)
A właśnie, miałem dodać źródło grafiki, dzięki za przypomnienie. Gdzieś sobie nawet skopiowałem adres, poszukam i dam znać :)
UsuńChyba sobie daruję tą pozycję, nie lubię stylów artykułów prasowych.
OdpowiedzUsuńMimo nie najlepszego stylu, który pewnie będzie pobudzał mój układ nerwowy chętnie skuszę się na ta książkę
OdpowiedzUsuńZ braku innych alternatyw można kupić :) Nie kosztuje znów tak dużo :)
UsuńNie jestem miłośniczką tego typu książek. Poza tym myślę, że styl autorki mógłby mnie po prostu irytować... wolę już jakiś dobry kryminał;)
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie zaciekawiła, ale obawiam się tego tabloidowego stylu. Znasz może inne, lepiej napisane książki w tym temacie?
OdpowiedzUsuńJest tego sporo, choć nie wszystko już dostępne w księgarniach/u wydawców.
UsuńTutaj znajdziesz ciekawy, dość pełny spis: http://mordercy.jun.pl/viewtopic.php?p=2613
Tematyka jak najbardziej ciekawa. Mimo wszystko nie wiem, ja nie lubię takich zbiorów opowiadań, wolę konkret. Jeśli miałabym możliwość pożyczenia to przeczytałabym , ale na pewno nie jest warta kupna.
OdpowiedzUsuńFinchera kocham, nie ukrywam :) Sorrki, że tak, ale nie mogę coś kliknąć "odpowiedz" pod Twoim komentarzem. Zresztą przyszłam Cię tu opieprzyć. Za wiadomość o Dedalusie. Kilka minut na stronie i już 6 dych jestem w plecy :)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku wydałem u nich w sumie... 7 stów. Aż się załamałem, gdy to obliczyłem :-P
UsuńMało pocieszające.
UsuńNo nie wiem. Mam mieszane uczucia i nie mogę się zdecydować. Tematyka jest ciekawa, lecz widzę, że jednak słabo dopracowana, dlatego chyba jednak porzucę myśl o kupnie tej książki na rzecz innej.
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja uważam, że okładka jest nieco... a nawet bardzo banalna? Doprawdy, wygląda bardzo sztucznie. Nawet nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa. Cóż, jestem pewna, iż nie sięgnę po tą książkę. Tematyka fakt, bardzo ciekawa i naprawdę w moim guście, ale po Twojej recenzji stwierdzam, że nie warto.
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty ;) Okładka idealnie oddaje styl książki.
UsuńJa nie oceniam książki po okładce, no ale ta zdecydowanie jest za mdła, to powinno być coś mrocznego, tajemniczego a ta mi trąci jakimś poradnikiem.
UsuńJakoś książka nie przemawia do mnie. Jednak wolę historię kryminalne dopracowane do perfekcji na większej ilości stron.
OdpowiedzUsuńLubię wszelkiej maści zagadki kryminalne, a te na faktach to już w ogóle, dlatego nie będę, przed czasem, psioczyć na tę książkę. To prawda, że kryminalistyka rozwinęła się niesamowicie, ale są sprawy, które nijak nie idzie ruszyć. Jakieś 40 lat temu, niedaleko mojego domu brutalnie pozbawiono życia młodą dziewczynę i do tej pory nie udało się trafić na ślad zabójcy, a podobno jego tożsamość jest tajemnica poliszynela. Więc jak to w sumie jest...
OdpowiedzUsuńZa każdym razem jak jestem na Twojej stronie, nagłówek Twojego bloga mnie zachwyca i, ciągle zapominam o tym wspomnieć, wiec jakby co, wspominam :-)
To fabularyzowanie skojarzyło mi się z W-11 albo Detektywami :D A skoro już tak kryminalnie i telewizyjnie - od razu w głowie mam "Dowody zbrodni", o matko, wieki już tego nie oglądałam. A kiedyś obowiązkowo przed telewizorem :D
OdpowiedzUsuńRaczej nie kupiłabym tej książki. Jak sam podkreśliłeś tyle opowiadań na tak małą ilość stron z góry nie róży nic dobrego.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taki słaby styl. Na pewno godne zainteresowania są same wątki zbrodni.
OdpowiedzUsuńTaka książka to nie dla mnie. Opowiadań nie lubię, a już takich mikroskopijnych na pewno nie pokocham. Tym bardziej, że styl kuleje.
OdpowiedzUsuńnie moje klimaty, aczkolwiek byłam nią zainteresowana (za to, że to zbiór) nim przeczytałam twoją opinię :(
OdpowiedzUsuńKryminałów ostatnio czytam coraz wiecej, a już z pewnością więcej niż kiedyś, ale jak już sięgać, to po to, co najlepsze. A Tajemnicze zbrodnie raczej nie zapowiadają sie wybitnie. To sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńGatunki kryminalne są dość ciekawe. Na mnie największe wrażenie zrobiła ekranizacja książki "Kolekcjoner Kości". Trzymająca w napięciu, mroczna i zaskakująca fabuła. Jednak mimo wszystko odbiegam od takich klimatów. Wole coś pozytywnego i wprowadzającego w lepszy humor :)
OdpowiedzUsuńPomimo tych mankamentów, o których piszesz, zajrzałabym do tej książki. Ot, z ciekawości po prostu :)
OdpowiedzUsuńWidać większy zachwyt budzi treść niż sama forma tej książki, ale i tak bym chętnie do niej zajrzała. :)
OdpowiedzUsuńOj książka pod względem treści zapowiada się świetnie, szkoda tylko tego sposobu jej przedstawienia. Dwieście stron to rzeczywiście bardzo niewiele jak na trzynaście spraw, już sobie wyobrażam, jak powierzchownie każda z nich musiała byś potraktowana...
OdpowiedzUsuńNie znam. Może sięgnę, żeby wyrobić własne zdanie.
OdpowiedzUsuń