środa, 8 sierpnia 2012

Pociąg Widmo - Stephen Laws


Pociąg Widmo - Stephen Laws
Wydawnictwo: Rzeczpospolita S.A.
Ilość stron: 370

I znów dałem się nabrać. Tekst na tylnej okładce "Pociągu Widmo" jasno dawał do zrozumienia, że jest to książka napisana na miarę stylu (a nawet go przewyższająca) Stephena Kinga. Uwierzyłem. Chciałem uwierzyć. Kupiłem przy okazji "Pomrokę", również autorstwa Lawsa i zadowolony pognałem do domu. Przygodę z tym panem zacząłem właśnie od "Pociągu Widmo".

Mark Davies ulega groźnemu wypadkowi na linii King's Cross. Wypada z pędzącego pociągu i wyłącznie za udziałem jakiegoś niebywałego cudu uchodzi z tego z życiem. Jego umysł wymazuje traumatyczne zdarzenie z pamięci, jednak Mark ma odtąd niejasne przeczucie, że nie było ono dziełem przypadku ani próbą samobójczą, ale kryje się za nim coś więcej. Co gorsza, zaczynają nawiedzać go niepojące sny i nabawia się fobii, uniemożliwiającej mu wejście do pociągu. Z drugiej strony jakiś impuls pcha go każdego ranka na stacje, gdzie całe dnie przesiaduje w pobliskiej kawiarni próbując zmusić się do przekroczenia biletowej bramki . W niedługim czasie bohater zaczyna odkrywać pewne fakty, które układają się w przerażającą całość. Ludzie przejeżdżający przez feralną stacje zmieniają się nie do poznania i popełniają samobójstwa, morderstwa oraz inne okropieństwa. Davis postanawia rozwikłać tajemnicę stacji.

Brzmi to wszystko ciekawie, ale ciekawe nie jest. Podobnie jak Aycliffe z recenzji poniżej, Laws chwyta się typowych dla horrorów wzorców, ale w przeciwieństwie do tego pierwszego w u Lawsa jest to wynik pisarskich ograniczeń, facet zwyczajnie nie potrafi przekuć ich w coś intrygującego. Książka przedstawia typową historię grozy klasy B i jako taka powinna zadowolić fanów gatunku - jest krwawo, brutalnie, akcja toczy się wartko, nie zabraknie też nagłych jej zwrotów. Ja po latach taplania się w tego typu powieściach oczekuje już czegoś więcej niż zestawienia szablonów, które prócz innej kolejności ułożenia tak naprawdę nie oferują niczego świeżego. Nie zrozumcie mnie jednak źle, nie jest to kompletny gniot, od którego należałoby trzymać się z daleka. W porównaniu do najgorszych dokonań, dajmy na to, Guy N. Smitha, "Pociąg Śmierci" napisany jest przyzwoicie, aczkolwiek w odbiorze przeszkadza nieco kiepski polski przekład. Z ciekawości spojrzałem do zagranicznego wydania i tam wygląda to nieco lepiej, tekst i dialogi są mniej sztywne. Suma summarum, rzecz wyłącznie dla zatwardziałych miłośników horroru niższej kategorii. W sieci napotkałem kilka pozytywnych recenzji, co oznacza, że autor znalazł sobie sprzymierzeńców. Jak to mówią, kwestia gustu. W moim przypadku te kilka godzin z lektura nie należały do szczególnie zajmujących i przed przeczytaniem "Pomroki" muszę odpocząć. Przynajmniej z rok ;)

Ocena: 5/10

1 komentarz:

  1. Czytając tą książkę też miałem wrażenie, że przekład kuleje. /tommy/

    OdpowiedzUsuń