środa, 10 października 2012

Rochard [PC] - Recenzja




Deweloper: Recoil Games

Platforma: PC, PS3
Cena: 9,99€ (Steam)

Rochard to gra wchodząca w skład szóstej edycji Humble Indie Bundle, którego mogliście jakiś czas temu wyrwać dosłownie za kilka złotych - spoglądając na zawartość pakietu kwota ta wydaje się wręcz nieprzyzwoicie niska.

Kupiłem, zapłaciłem, wklepałem dwa otrzymane kody na Steam i po godzinie, potrzebnej do ściągnięcia wszystkich tytułów (kilka GB danych), postanowiłem spróbować swych sił w Rochard. Wybór raczej spontaniczny, podjęty po obejrzeniu fajnie zrealizowanego trailera z wpadającym w ucho utworem muzycznym. Cóż takiego kryje się pod tajemniczą nazwą Rochard? Platformówka z silnie zarysowanymi elementami logicznymi, miks gatunków od dłuższego czasu szalenie modny wśród niezależnych twórców gier.

Po uruchomieniu programu i przejściu przez standardowe ekrany z firmowym logo autorów, trafiłem do menu głównego, skąd od razu, swoim zwyczajem, przeskoczyłem do opcji. Znajdziemy tam ustawienia grafiki, dźwięku, języka - tu niespodzianka, jest też polski, miło - w sumie bardzo klasycznie, w pozytywnym znaczeniu tego słowa, gdyż często brakuje nawet tych, wydawałoby się, podstawowych możliwości konfiguracyjnych. Po chwili szperania i dłubania odpaliłem właściwą grę.

Rochard to nazwisko górniko-astronauty, w którego przyjdzie się nam wcielić. Facet ma pecha, od dłuższego czasu nie potrafi znaleźć żadnej bogatej w złoża turbinium asteroidy, co nie w smak zwłaszcza jego szefowi. Wszystko zmienia się w chwili, gdy nasz dzielny górnik odkrywa pewne tajemnicze, ukryte głęboko miejsce pełne cennych złóż. Radość nie trwa długo - chwilę potem, zwabieni zapachem pieniędzy, zjawiają się kosmiczni piraci. Tylko John Rochard może się z nimi rozprawić, co też chętnie uczyni. W trakcie rozgrywki fabuła nieco się pokomplikuje, ale wszystkie zwroty akcji są dosyć przewidywalne, a historia stanowi tylko pretekst do zabawy. A tej nie zabraknie.

Gra to dwuwymiarowa platformówka, co najlepiej oddają screeny zawarte w tym tekście. Poza małpią zręcznością przydadzą Wam się jednak dużo bardziej umiejętności logicznego myślenia i kombinowania, gdyż to właśnie na tym opiera się główny trzon rozgrywki. Jeśli oczekujecie wyłącznie strzelania i skakania - trafiliście pod zły adres ;)



Głównym elementem naszego arsenału jest G-Lifter, po naszemu pistolet grawitacyjny, za pomocą którego możemy przenosić z miejsca na miejsce na przykład ciężkie skrzynki, ale też nimi ciskać, chociażby we wrogów. Kolejną nabytą wkrótce umiejętnością Johna jest manipulator grawitacji całego otoczenia, który pozwala na wykonywanie wyższych skoków, przenoszenia jeszcze cięższych skrzyń itd. Właściwie aż do końca gry zdobywamy jakieś nowe bajery, co daje twórcom okazje do zaimplementowania coraz to nowych i bardziej złożonych zagadek. Pod koniec robi się dosyć ciężko, choć w ogólnym rozrachunku poziom trudności nie należy do szczególnie wyśróbowanego - ot, średnia półka, potu za dużo nie wylejecie ;)



Zagadki. Ciekawe, ale pozostawiają ogromny niedosyt. Odnoszę wrażenie, że potencjał, jaki tkwił w tym elemencie, nie został wykorzystany nawet w połowie. Sam punkt wyjściowy - rewelacja, gorzej z fajnym designem łamigłówek. Szkoda, ale może doczekamy się kontynuacji.
Naszym zadaniem będzie m.in. szukanie i montowanie/rozmontowywanie bezpieczników, co aktywuje/dezaktywuje podłogę pod napięciem, drzwi, pole siłowe itp. rzeczy, przekierowywanie wiązki lasera (traf tam, aby coś wybuchło, traf tu, aby przejść dalej), wykonywanie podwójnych skoków (przy zmniejszonej grawitacji wykonujemy skok ze skrzynką, którą w odpowiednim momencie odrzucamy, co skutkuje naszym drugim skokiem), huśtanie się, rzucanie lepkimi bombami, które należy w odpowiednim momencie detonować, by włączyć przycisk...i tak dalej, jest tego naprawdę sporo, nie mam zamiaru psuć Wam przyjemności (co i tak już po części chyba zrobiłem) w odkrywaniu tego, co przygotowali autorzy.



Grafika - przyjemna dla oka, w wysokiej rozdzielczości. Nie szokuje, nie zaskakuje, ale pozostawia po sobie dobre wspomnienia. Dźwięk i muzyka zasługują zaś na słowa pochwały - voice-acting jest świetny (Jon St. John jako Rochard - miodzio!), a muzyka klimatyczna, choć ta przygrywa zdecydowanie zbyt rzadko. Próbkę możecie usłyszeć w trailerze:




Czy polecam? Tak, zdecydowanie. Gra nie należy do najdłuższych, ale z tych 6 godzin potrzebnych do jej ukończenia większość stanowi esencję czystej frajdy. Moim zdaniem warto, nawet pomimo lekkiego niedosytu.

6 komentarzy:

  1. Wygląda fajnie.Od ilu lat? Może bym z synkiem pograła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gra dostała klasyfikacje PEGi +12, pewnie dlatego, że strzelamy i zabijamy kosmicznych piratów, innego powodu nie widzę ;-)

      Usuń
  2. Chyba wiem, komu mogę polecić tę grę. Sama rzadko mam czas na taką rozrywkę, ale w rodzinie znajdzie się kilka osób, które zainteresuje ta gra:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gry to raczej nie moja bajka - wolę książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecę mojemu chłopakowi, to raczej nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bedzie w cdaction wiec i tak zagram

    OdpowiedzUsuń