Historie jednej sprawy - Kate Atkinson
Wydawnictwo: Rebis
Ilość stron: 400
Najtaniej do kupienia na: Wersalik (7,57 zł, stan na 18.06.2012)
Lubię wyprzedaże. Często udaje mi się, dosłownie za kilka złotych, upolować naprawdę świetną powieść, która z różnych powodów nie sprzedała się tak dobrze, jak tego oczekiwał wydawca. Po "Historie jednej sprawy" Kate Atkinson nie sięgnąłbym gdyby nie Stephen King, który umieścił ją na pierwsze pozycji swoich ulubionych książek roku 2005. Poszperałem w sieci i proszę - można ją dostać za mniej niż 10 złotych. Zamówione. Po kilku miesiącach od momentu, kiedy wylądowała na mojej półce postanowiłem dać jej kilka(naście) godzin swojego czasu. Niezbyt chwytny tytuł, nieciekawa okładka, mało konkretny opis na tylnej okładki... Tak, to jedna z książek brzydkich z zewnątrz, a pięknych w środku, o czym zdałem sobie sprawę już po kilku stronach.
Bez wahania stwierdzam, że jest to jedna z najlepszych historii detektywistyczno-obyczajowych jaką czytałem w przeciągu ostatnich kilku ładnych lat. Jackson Brodie - główny bohater - to prywatny detektyw próbujący rozwikłać tajemnice związane z trzema "zimnymi" sprawami kryminalnymi sprzed lat. Kilkuletnia dziewczynka, po której ślad zaginął ponad 30 lat temu, zamordowana przez nieznanego sprawce w żółtym swetrze młoda dziewczyna, w końcu żona zabijająca siekierą męża... Jackson, wynajęty przez najbliższych członków rodziny poszczególnych spraw, zmaga się również z własnym poplątanym życiem.
Fabuła, choć niewątpliwie interesująca, wcale nie jest najmocniejszą stroną książki. Kate Atkinson posiada najskuteczniejszą broń, o jakiej tylko może marzyć pisarz - wrodzony talent do opowiadania historii. O czym by nie pisała, pisze ciekawie i zajmująco, a przede wszystkim Wnikliwie - te słowo chyba najlepiej oddaje to, o czym chcę powiedzieć. Od strony psychologicznej każda postać jest niemalże jak żywa. To nie tylko worki kości, to worki kości z odpowiednią domieszką mięsa i krwi ;) Nikt tu nie jest świętym, nikt nie jest diabłem, każdy ma swoje dobre i złe strony. Brak lukru, to mi się podoba. Dodajmy do tego przekonywujące dialogi i nie sposób się w to wszystko emocjonalnie nie zaangażować, co już samo w sobie jest dla mnie zaletą przyćmiewającą wszystkie ewentualne wady powieści. Których, powiedzmy to sobie szczerze, nie ma wcale tak dużo. Właściwie te istniejące są na tyle nieznaczące, że nie ma sensu nawet tu o nich wspominać. Szalenie podobało mi się również cierpkie poczucie humoru, które przewija się przez wszystkie rozdziały.
W sumie - Wciągająca, inteligentna lektura. Gorąco polecam.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz