wtorek, 24 września 2013

Intensywność - Dean Koontz


Intensywność - Dean Koontz
Wydawca: Albatros
Liczba stron: 400

Oczekiwanie na premierę Kingowej kontynuacji Lśnienia postanowiłem umilić sobie lekturą czegoś lżejszego i niezobowiązującego. Miało już paść na Mastertona, ale buszując w ogromnym stosie nieprzeczytanych książek przyszło mi w końcu na myśl, że dawno nie sięgałem po nic od Deana Koontza. Jako pierwsza rzuciła mi się w oczy bijąca dość jaskrawą czerwienią okładka "Intensywności". Nie myśląc długo, zgarnąłem ją, a potem ruszyłem w stronę kanapy ;)

Z jednego prostego powodu odpuszczę sobie w tym wypadku przeklejanie wyprodukowanego przez wydawcę opisu fabuły. Zdradza zwyczajnie zbyt wiele - ostatnie jego zdanie odnosi się do dwusetnej strony książki. Nauczony doświadczeniem, czytam zawsze tylko dwa albo trzy zdania opisów (analogicznie sprawa wygląda z trailerami filmów, kilkanaście sekund i wyłączam), co po raz kolejny uratowało mnie przed ogromnymi spojlerami.

Główną bohaterka jest Chyna Shepherd, młoda, mocno doświadczona przez życie kobieta. W momencie, gdy wydaje jej się, że wszystko zaczyna się w końcu jako tako układać, ślepy los rzuca ją w szpony psychopatycznego mordercy. Rozpoczyna się walka o życie. A właściwie o dwa życia.

Nieco to uproszczone, ale przynajmniej nie odkrywa wszystkich kart.

Nie zadziwię chyba nikogo, stwierdzając, że Koontz jest pisarzem nierównym. Kupując jego książki mam często wrażenie uczestniczenia na jarmarcznej loterii, gdzie równie dobrze możemy wygrać toster, jak i parę niemodnych skarpet. O ile pomysły na fabułę są niemal zawsze w moim odbiorze co najmniej intrygujące, to efekty przelania ich na papier bywają różnorakie. Intensywność, pomimo kilku mankamentów, śmiało można zaliczyć do kategorii udanych dzieł autora. To pełnowymiarowy dreszczowiec, z odpowiednio zagęszczoną atmosferą, co najmniej kilkoma naprawdę trzymającymi w napięciu scenami i szybkim, iście filmowym finałem. Zmagania głównej bohaterki z zabójcą, choć odrobinę nieprawdopodobne, przedstawione są w sposób nieirytujący. Z pewnym zaskoczeniem zdałem sobie sprawę, że niektóre wydarzenia i opisy, które w wykonaniu innego autora obrzucałbym błotem, tu w ogóle mnie nie wkurzają. U Koontza, tak jak w przypadku Elizabeth Haynes i jej opisywanego niedawno thrillera "W najciemniejszym kącie", trafiają się nieco zbyt kwieciste i tandetne porównania, ale na szczęście u tego pierwszego ich natężenie nie jest przesadzone, co sprawia, że w Intensywności ta pisarska maniera nie razi jak u Haynes.
Summa summarum, od strony warsztatu jest na tyle solidnie, by w równym stopniu zadowolić mniej i bardziej wymagające gusta. Idealny kompromis.

Właściwie jedynym wyraźnym zarzutem okazuje się to, w jaki sposób Koontz kreuje w powieści czarny charakter. Raz po raz, w niemal każdej książce, mamy do czynienia ze skrajnie zepsutym, pokręconym do granic możliwości typem, u którego - nieważne jak dobrze szukać - dobrych cech się nie uświadczy. Sięgając po książki pisarza raz na dłuższy czas może to nie boli, ale przeczytajcie sobie kiedyś jedną po drugiej, a zobaczycie w czym problem.

Podczas mej niezbyt długiej kariery zapalonego czytelnika (dopiero dziesięć lat, wcześniej tolerowałem głównie komiksy), dobrałem się do dziewięciu książek Deana Koontza. Intensywność plasuje się wśród nich gdzieś na terenach górnej piątki. W sumie - dobra rzecz. Miłośnicy gatunku i samego pisarza nie będą zawiedzeni. Ja na pewno nie byłem.

Ocena: 7,0/10

60 komentarzy:

  1. Od wieków nie przeczytałam książki Koontza głównie z tego powodu, że nigdy nie wiadomo na co się trafi. Ale skoro akurat "Intensywność" jest dobra, to chyba się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałem ją w Empiku w wersji kieszonkowej, tak że możesz to zrobić za kilkanaście złociszy :)

      Usuń
    2. Dzięki za info, chyba nie przepuszczę takiej okazji :)

      Usuń
  2. Warto :-)
    Mnie bardzo się podobała, co do czytania Koonztza pod rząd to nigdy tego nie robię, zresztą z większością pisarzy i gatunków tak mam że nawet świetne czytane bez urozmaicenia stają się zbyt przewidywalne i nudne.
    "Intensywnosc" przyznasz że tytuł bardzo odpowiedni. Mnie uwiódł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, morderca naprawdę miał oryginalną filozofię życiową ;)
      Też nie przypominam sobie, by wiele razy czytał książki jednego autora jedna po drugiej. Zdarzyło mi się to właśnie tylko z Koontzem i oczywiście z Kingiem :)

      Usuń
  3. Mam tę książkę! Kupiłam ją w czerwcu w Poznaniu, ale sobie stoi na półce i czeka. AnnRK bardzo chwaliła, to i dlatego wzięłam. Ponoć jest dobra, a jak Ty polecasz, to mam 2 na jednego ;) Zbyt mało książek Koontza przeczytałam, by zauważyć Koontzowy wzorzec czarnego charakteru, ale jak teraz sobie przypominam badassów z tych ksiąg, które znam, to masz rację. Nie ma raczej półśrodków, są bohaterowie albo dobrzy albo źli. Cóż, niebawem się przekonam, jak to jest tutaj. Ale porównanie do Haynes jakieś takie niespodziewane :) Koontz lubi kwieciście. Najlepszym tego przykładem jest "Przy blasku księżyca" - przeczytałam niebawem kilkanaście stron i... wow, człowieku, to poezja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubi, zdecydowanie ;)
      Widzisz, bo u niej właśnie te ciągłe wyświechtane porównania mnie raziły, stąd podczas lektury Koontza przyszła mi na myśl :D

      Usuń
    2. Przeczytałam, hm. Teraz to już doskonale wiem, co miałeś na myśli w recenzji :)

      Usuń
  4. Czytałam dość dawno temu ale pamiętam, że mi przypadła do gustu. Koontz faktycznie jest nierównym pisarzem,zdarzają się niezłe szmiry w jego wykonaniu:) A ja mimo wszystko i tak go czytam:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wciąż odbijają mi się czkawką jego "Nieznajomi"...

      Usuń
  5. skoro tak chwalicie, to przy okazji wizyty w bibliotece będę o niej pamiętać :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam za sobą dwie książki Koontz'a, ale wypadły raczej średnio. Jednak mimo tego planuję się zapoznać z innymi - myślę, że w końcu otrzymam makabrę, której pragnę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja również nie byłabym zawiedziona. Uwielbiam Koontza.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tam oni potrafią zepsuć nawet najlepszą zabawę tymi opisami i trailerami;) ale co zrobić.... ja osobiście sięgnęłam po Mastertona;DD Poszukam tego autora bo uwielbiam ten gatunek i sama przekonam się o jego twórczości...co byś mi zaproponował na początek??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zacząłem od "Fałszywej Pamięci" - bardzo mi się podobało. Warto też sięgnąć po "Zimny Ogień", trzyma w napięciu :)

      Usuń
    2. sprawdzę czy mam dostępne w bibliotece i może niedługo...;) dzięki ;D

      Usuń
  9. Nie tylko czarne charaktery są ukazane jednostronnie, ci dobrzy są z kolei niesamowicie cnotliwi, szlachetni i bez wad ;) Koontz jest bodajże jedynym pisarzem, w jakiego łykałam to przez bardzo długi czas.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam o tym autorze już drugi raz dzisiejszego dnia, lecz wcześniej o nim nie słyszałam, jednakże mnie zaciekawił i myślę, że się skusze na książkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Koontza znam tak sobie, ale z tych książek, które czytałam, "Intensywność" najbardziej mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie czytałam jeszcze nic tego autora, więc może warto to zmienić:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie to ujęłaś z twórczością Koontza i zgadzam się z Tobą w stu procentach :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Z autorem rozpoczynam przygodę, na pierwszy rzut pójdzie "Bez tchu", chociaż mówią, że to akurat słabsza jego książka, ale pożyjemy zobaczymy. Co do recenzjo to bardzo ciekawa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Twoja recenzja jest bardzo pomocna;) Rzeczywiście Dean Koontz pisze bardzo różne książki. I dobrze wiedzieć, że "Intensywność" zalicza się akurat do tych lepszych;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mnie akurat okładka nieprzyjemnie razi po oczach :) Ale skoro treść całkiem dobra to przestane zwracać na nią uwagę i zatopię się w treści :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo lubię Koontza. Nie czytałam "Intensywności", ale na pewno nadrobię zaległości na tym polu.

    OdpowiedzUsuń
  19. Miałem sobie to kupić właśnie w miniaturce, ale, że była dość obszerna to zabrałem ze sobą "Maskę"... i pomimo, że to było bardzo dawno temu to jednak teraz nie specjalnie mnie kręci ta książka :D.

    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
  20. Z Koontzem miałem do czynienia w "Nieznajomych". Niestety zniechęciła mnie ta książka do kolejnych spotkań z tym autorem, ale skoro piszesz, że jest nierówny, to może dam mu jeszcze szansę.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiem dlaczego, ale zawsze trafiam na te słabe książki Koontza. Wczoraj (przedwczoraj?) skończyłam czytać "Dobrego zabójcę" i nadal zastanawiam się, kto tu niby taki dobry był. Książka do bani, zaś pomysł fajny. Nie wiem, czy kiedykolwiek skuszę się na opisywaną przez Ciebie pozycję. Może nadejdzie taki dzień, że dam Koontzowi czwartą szansę.

    OdpowiedzUsuń
  22. Niedawno spotkałam się z recenzją negatywną, innej książki autora, a pomysł rzeczywiście miała ciekawy, więc mimo że nie czytałam, rozumiem to, że piszesz, że autor nie ma równego stylu. Jeśli będę sięgać po jego powieści, to głęboka się nad tym zastanowię.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  24. Fajna książka. Poza tym kontrowersyjna przez wzgląd na ten plagiat Aji. Pierwsza połowa "Bladego strachu" jest żywcem wyjęta z tej książki, a najciekawsze, że reżyser praw do adaptacji nie odkupił;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Jan Saryusz Zamoyski (1542-1605) herbu Jelita, urodził się w kwietniu 1542 roku w Sokołówce. Nauki pobierał w Krasnymstawie, Sorbonie, Kolegium Królewskim, Strasburgu oraz w Padwie, gdzie 4 sierpnia 1563 roku został wybrany rektorem uniwersytetu prawników. Po powrocie z Włoch został sekretarzem Zygmunta Augusta. Po jego bezpotomnej śmierci, wspólnie ze szlachtą wysuną koncepcje wyboru króla przez całą szlachte. Pod naciskiem sejm przyją zasady wolnej elekcji, a Zamoyski stał się przywódcą szlachty, a zarazem aktywnym politykiem wpływającym na losy kraju.

    OdpowiedzUsuń
  26. Pasmo jego osobistych sukcesów rozpoczyna się jednak dopiero z wyborem na króla Stefana Batorego, któremu udzielił istotnego wsparcia w czasie drugiego bezkrólewia. Od początku stał się bliskim współpracownikiem nowego władcy.Z jego naminacji otrzymał urzędy:
    -podkanclerzy (1576);
    -kanclerz wielki koronny (1578);
    -hetman wielki koronny (1581).
    Uczestniczył w wojnie z Moskwą, walcząc przeciw carowi Iwanowi Groźnemu. Po zwycięskiej wojnie doprowadził do podpisania traktatu pokojowemu,zyskując tym samym dla kraju Inflanty i ziemię połocką.

    OdpowiedzUsuń
  27. Stał się jednym z najbogatszych i najbardziej znaczących ludzi w kraju. W ciągu swojego życia wywarł ogromny wpływ na historię Rzeczypospolitej.3 czerwca 1605 roku schorowany hetman zakończył życie, a kraj stracił wielkiego męża stanu. Człowiek ten to postać humanisty wszechstronnie wykształconego, któremu kultura,nauka,religia i dobro ojczyzny były najbliższe sercu.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uczniowie są podstawowym elementem szkoły i dobrze jest gdy są oni zaangażowani w jej życie. Nasza szkoła może poszczycić się wieloma takimi uczniami,a za koronny przykład można uznać prężnie działający w naszej szkole samorząd uczniowski.

    Dzięki inicjatywie naszego samorządu uczniowskiego został założony radiowęzeł. Jest to bardzo ciekawy i innowacyjny pomysł,który spodobał się wielu uczniom. Początkowo przez radiowęzeł odtwarzana była jedynie muzyka, teraz trwają także poszukiwania osób, które podczas długich przerw mogłyby prowadzić audycje tematyczne.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ważnym miejscem w naszej szkole jest biblioteka, w której oprócz wyporzyczania książek i korzystania z komputerów możemy liczyć na fachową radę i pomoc bibliotekarek.

    Aktywny samorząd uczniowski naszej szkoły nie mógł przegapić, tak ważnego dnia dla wielu uczniów, jakim były walentynki. Poraz kolejny staną on na wysokości zadania, organizując kiermasz kartek walentynkowych oraz walentynkową pocztę. Członkowie samorządu mogli liczyć na wsparcie redakcji szkolnej gazetki Pr(z)ymus, której członkowie upiekli ciasteczka w kształcie serduszek i częstowali nimi uczniów.

    Nasza szkoła zaangażowana jest w promowanie zdrowego trybu życia między innymi poprzez promowanie sportu i zdrowej żywności oraz zniechęcaniu uczniów do używek.
    Przejawia się to m.in.poprzez:
    -turnieje sportowe np.siatkówki oraz zajęcia szkolnego klubu sportowego;
    -gazetki na tablicach korkowych na ścianach korytarzy;
    -lekcje prowadzone przez licealistów dla uczniów szkoły podstawowej.

    OdpowiedzUsuń
  30. czytałam, bardzo fajna książka :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie przepadam za tym autorem:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Książkę znam, autora lubię, ale tej pozycji nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń