niedziela, 13 stycznia 2013

Wyliczanka - John Verdon

Wylicznaka - John Verdon
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 504

Najważniejszy jest pomysł. Przekonał się o tym John Verdon wydając swój debiutancki kryminał Wyliczanka. Fakt, że jest to bestseller sprzedany do wydania w 24 krajach tłumacze sobie tylko i wyłącznie ciekawym streszczeniem fabuły. Sam zostałem złapany w sidła opisu znajdującego się z tyłu okładki. Opierałem się niemal rok i w końcu uległem - Wyliczanka trafiła do mojego księgozbioru.

Głównym bohaterem powieści jest emerytowany detektyw, David Gurney, u którego zjawia się z prośbą o pomoc dawno niewidziany przyjaciel. Mark Mellery, gdyż tak zwie się ów jegomość, otrzymuje od pewnego czasu niepokojące listy. W jednym z nich autor prosi odbiorcę, by pomyślał o dowolnej liczbie z przedziału 1-1000, a następnie otworzył drugą kopertę. Ku przerażeniu Marka znajduje się w niej kartka z właściwą liczbą...
Gurney angażuje się w śledztwo, które w krótkim czasie przeistacza się w pojedynek o życie wielu ludzi, w tym jego własne.

Podejrzewam, że dziesięć lat temu przedzierałbym się przez kolejne strony Wyliczanki z zapartym tchem. Jest tu bowiem wszystko, co niezaprawieni w bojach miłośnicy sensacji kochają - krótkie rozdziały, ciągłe zwroty akcji i brak psychologiczno-obyczajowych wstawek. Dla mnie to już trochę za mało, zwłaszcza, że to co jest, również nie stoi na satysfakcjonującym poziome. Jak na dłoni widać, że Verdon to debiutant - schematycznie zbudowani bohaterowie, dziesiątki wytartych narracyjnych klisz, pozbawione ikry dialogi, kiepskie opisy...właściwie nic nie wybija się tu poza najniższe tereny średniej literackiej półki. Nawet bohater nie wzbudził mojej sympatii - ze swoimi wyświechtanymi dla bohaterów tego typu książek/filmów problemami (zmarły tragicznie syn, nieumiejętność porozumienia się z żoną) i nieciekawą osobowością daje skrajnie nijakie wrażenie.

Co ciekawe, Wyliczanka zbiera w internecie całkiem pozytywne noty. Z tego wynika, że albo zwyczajnie nie poznałem się na dobrej książce, albo, w co bardziej pragnę wierzyć, jest ona skierowana do pewnej grupy czytelników, z którą nie jest mi po drodze. W moim odczuciu - zawód. Dobry pomysł, kiepski warsztat.

Ocena: 4,7/10

3 komentarze:

  1. No i muszę się nie zgodzić, czuje się w obowiązku bronić mojego ukochanego autora :) Co mnie urzekło, to właśnie psychologiczno-obyczajowy charakter, nie jest to z całą pewnością rasowy kryminał, a właśnie powieść. Tu na równym stopniu traktuje się detektywa i jego życie, co zbrodnię. Co więcej bohater mimo iż idealnie wpasowuje się w schemat to jest rozpoznawalny, charakterystyczny, ja przywiązałam się do tej postaci. Potrafię zrozumieć twój punkt widzenia, ale nie zgadzam się z nim :P Nijakość to ostatnie, co przychodzi mi na myśl. Muszę jednak zaznaczyć, że kryminałów w życiu przeczytałam może z dziesięć.

    OdpowiedzUsuń
  2. O książce słyszę pierwszy raz, dlatego przez twoją recenzję do "Wyliczanki" kompletnie nie jestem przekonana. Trochę poczytam na temat tej powieści i jeszcze zobaczę;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nigdy nie słyszałam o tej książce i sam opis fabuły faktycznie wydaje się niesamowity, ale jak wiadomo, nie sama fabuła się liczy, ale i jej wykonanie (:
    Jednak mimo Twojej niepochlebnej recenzji, jeśli tylko będę miała okazję to z pewnością przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń