czwartek, 18 października 2012
Syreni Śpiew - Val MacDermid
Syreni Śpiew - Val McDermid
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 408
Val McDermid to pochodząca ze Szwecji wyjątkowo płodna autorka kryminałów. Blisko 30 powieści i tyle samo języków, na które zostały przetłumaczone, czynią ją jedną z bardziej rozpoznawalnych twarzy poruszających się w tym gatunku. Nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazało się niedawno kilka popełnionych przez nią historii. Pierwszą z nich, "Syreni Śpiew", postanowiłem kupić i przeczytać. Czy spełniła moje oczekiwania?
Od razu mówię, że nie do końca. Po raz enty dziesiątki skrajnie pozytywnych recenzji i opinii sprawiły, że - przynajmniej przez pierwsze sto stron - czułem się nieco zawiedziony.
Akcja książki ma miejsce w Wielkiej Brytanii. Poznajemy doktora Tony'ego Hilla, psychologa sądowego specjalizującego się w tworzeniu profilów psychologicznych przestępców. Policja zgłasza się do niego z prośbą o pomoc w schwytaniu seryjnego mordercy, którego media ochrzciły niezbyt efektownym mianem "Homobójcy", jako że ciała swoich ofiar porzuca w charakterystycznych miejscach spotkań homoseksualistów. Zwłoki są brutalnie okaleczone, noszą ślady niezwykle wymyślnych tortur. Śledztwo nie przynosi oczekiwanych rezultatów i to doktor Hill, korzystając ze swych umiejętności, ma za zadanie podsunąć policji jakiś trop. Sprawy przyjmują jednak coraz bardziej niepokojący obrót.
Zacznijmy od słabszych stron. Raziła mnie zwłaszcza schematyczność bohaterów i sztampowe, zupełnie nieprzekonujące dialogi. Fabuła, choć w żadnym momencie nie błyszczy oryginalnymi rozwiązaniami, jest całkiem przemyślana i spójna. Na wyświechtane zwroty akcji narzekać nie będę - książka powstawała w pierwszej połowie lat 90-tych ubiegłego wieku i wówczas, tak mi się przynajmniej wydaje, nie było to jeszcze wszystko tak ograne.
Muszę też zwrzeszczeć Prószyńskiego za opis umieszczony na tylnej okładce, który zdradza po prostu zbyt wiele. Ostatnie zdanie opisu mówi o czymś, co ma miejsce na ostatnich 50 stronach książki. Litości, bez takich Panie i Panowie, to naprawdę psuje sporo frajdy z lektury...
Pomijając wszystkie te mankamenty, książka napisana jest bez zarzutu. Nie męczy, momentami potrafi wciągnąć, zaciekawić (np. opisami średniowiecznych narzędzi tortur), a tożsamość głównego Zła nie od razu jest oczywista. Autorka podsuwa fałszywe tropy i w moim przypadku osiągnęła sukces, udało jej się zwieść mnie na manowce, choć warto mieć na uwadze, że nigdy nie byłem dobry w typowaniu książkowych morderców ;)
Komu polecam? Na pewno nie miłośnikom takich autorów jak Arnaldur Indridason, czy (po części) Michael Connelly, dla których budowanie klimatu i wyraźnie zarysowany wątek obyczajowy są ważniejsze od wartkiej akcji i przymusu szokowania. Książce dużo bliżej do pisarstwa Marka Billinghama, czy, idąc trochę innym tropem, seriali typu CSI. Jeśli w tych klimatach czujecie się najlepiej, "Syreni Śpiew" na pewno przypadnie Wam do gustu. Ja już raczej nie sięgnę po kolejne części cyklu z Tonym Hillem, nie po cenie okładkowej. Bo jeśli trafią na wyprzedaż, albo ktoś sprawi mi je w prezencie - przyjmę z otwartymi ramionami ;-)
Ocena: 6.2/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie czytałam tej książki ale czytałam jej "Gorączkę kości" i "Krwawą bliznę". Wszystkie są napisane takim samym stylem.Mało klimatyczne ale czytywałam już gorsze kryminały:)
OdpowiedzUsuńMimo że autorka dość płodna, dotychczas o niej nie słyszałam. Jestem wielką fanką kryminałów, więc książka wzbudziła moje zainteresowanie (zwłaszcza ten opis średniowiecznych narzędzi tortur :)). Co do informacji na okładce, to nie raz trafiłam, że niemal połowa fabuły była streszczona. Teraz się boję czytać te opisy, żeby przypadkiem nie poznać zakończenia książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zapowiada się ciekawie. Zapiszę sobie tytuł :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu czytałam ,,Syreni śpiew'' i pamiętam, że całkiem pozytywnie odebrałam tę książkę. Moim zdaniem, mimo kilku mankamentów, to niezły kryminał.
OdpowiedzUsuńWidzę, że podzielasz w tym momencie nienawiść do niektórych opisów na okładkach ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawie to wszystko brzmi, może się skuszę :)
Czytałam tą książkę nie tak dawno temu i mnie zaciekawiła. A morderca jest na prawdę zaskakujący;]
OdpowiedzUsuńJak znajdę w bibliotece to chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńCały czas myślałam, że Val macDermid to mężczyzna... No cóż :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się jej "Worek kości", więc i po tę powieść chętnie sięgnę.
Pozdrawiam
na stronie też nie było? Ja te, których nie znalazłam u siebie w welt, zamówiłam na stronie bez problemu :P
OdpowiedzUsuńAle zdecydowanie mniej przyjemnie jest to, kiedy po którejś takiej wizycie zauważasz, że nie masz ani grosza w portfelu ;-)
Usuń