Pawilon Kwiatu Brzoskwini - Mingmei Yip
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 592
Po książkę, i wcale nie zamierzam tego ukrywać, sięgnąłem skuszony przede wszystkim korzystnym stosunkiem ceny do liczby stron. Lubię takie grube tomiszcza - zwłaszcza, gdy są ładnie wydane i kosztują dziesięć złotych. Rzuciłem wcześniej co prawda okiem na kilka recenzji, ale życie nauczyło mnie, by ufać tylko sprawdzonym blogom i serwisom (czyt. tym, których autorzy mają podobny gust do twojego ;), a niestety żaden z nich "Pawilonu..." nie recenzował. Fabuła wydała się jednak na tyle interesująca, że postanowiłem zaryzykować.
Główną bohaterką jest tu Xiang Xiang. W wyniku nieprzyjemnego splotu wydarzeń jako trzynastoletnia dziewczynka trafia do luksusowego domu publicznego, gdzie już po kilku latach dorabia się statusu prestiżowej prostytutki. Cały czas żyje jednak pragnieniem, by wydostać się z Pawilonu, odszukać matkę, która nieświadomie ją tu umieściła, i przede wszystkim pomścić śmierć ojca, oskarżonego za zbrodnie, której nie popełnił.
"Pawilon Kwiatu Brzoskwini" napisany jest poprawnie, przystępnym językiem, nic ponadto. Nie zrozumcie mnie źle, to nie zarzut, oczekiwałem porządnego czytadła, które nie nadwyręży moich szarych komórek i właśnie coś takiego otrzymałem. Ambitnie, nie, ciekawie, owszem, przeważnie, gdyż bywają też chwilę przestoju, kiedy z lektury nic konkretnego nie wynika i rozdziały sprawiają wrażenie wrzuconych tylko po to, by zwiększyć końcową objętość książki. Zachowanie bohaterki momentami irytuje, a ilość zbiegów okoliczności, które jej się przytrafiają może przyprawić o zawrót głowy i narzucić podejrzenie, że cały świat to tak naprawdę kilka krzyżujących się ulic. Co ciekawe, jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało. Podejrzewam, że gdyby akcja powieści toczyła się w Wielkiej Brytanii czy innym bliższym mi miejscu, odczucia z tym związane byłyby zgoła inne. Chiny są dla mnie tak egzotycznym krajem, że tego typu droga na skróty, którą co rusz podąża autorka, zdaje się całkiem na miejscu. Zaletą jest to, że przy okazji lektury można łyknąć nieco ciekawych informacji o Chinach. Autorce szczególną przyjemność sprawia pisanie o jedzeniu. Albo lubi gotować, albo często bywa w restauracjach ;-)
Komu polecam? Na pewno wszystkim szukającym czegoś o nieco cięższej tematyce, ale napisanego w sposób, który nie wywoła ataku ciężkiej depresji i przygnębienia. Historia pozostawia po sobie raczej pozytywne wrażenie i nie żałuję spędzonych z nią godzin, choć w gruncie rzeczy to taki literacki średniak jest. Można sięgnąć.
Główną bohaterką jest tu Xiang Xiang. W wyniku nieprzyjemnego splotu wydarzeń jako trzynastoletnia dziewczynka trafia do luksusowego domu publicznego, gdzie już po kilku latach dorabia się statusu prestiżowej prostytutki. Cały czas żyje jednak pragnieniem, by wydostać się z Pawilonu, odszukać matkę, która nieświadomie ją tu umieściła, i przede wszystkim pomścić śmierć ojca, oskarżonego za zbrodnie, której nie popełnił.
"Pawilon Kwiatu Brzoskwini" napisany jest poprawnie, przystępnym językiem, nic ponadto. Nie zrozumcie mnie źle, to nie zarzut, oczekiwałem porządnego czytadła, które nie nadwyręży moich szarych komórek i właśnie coś takiego otrzymałem. Ambitnie, nie, ciekawie, owszem, przeważnie, gdyż bywają też chwilę przestoju, kiedy z lektury nic konkretnego nie wynika i rozdziały sprawiają wrażenie wrzuconych tylko po to, by zwiększyć końcową objętość książki. Zachowanie bohaterki momentami irytuje, a ilość zbiegów okoliczności, które jej się przytrafiają może przyprawić o zawrót głowy i narzucić podejrzenie, że cały świat to tak naprawdę kilka krzyżujących się ulic. Co ciekawe, jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało. Podejrzewam, że gdyby akcja powieści toczyła się w Wielkiej Brytanii czy innym bliższym mi miejscu, odczucia z tym związane byłyby zgoła inne. Chiny są dla mnie tak egzotycznym krajem, że tego typu droga na skróty, którą co rusz podąża autorka, zdaje się całkiem na miejscu. Zaletą jest to, że przy okazji lektury można łyknąć nieco ciekawych informacji o Chinach. Autorce szczególną przyjemność sprawia pisanie o jedzeniu. Albo lubi gotować, albo często bywa w restauracjach ;-)
Komu polecam? Na pewno wszystkim szukającym czegoś o nieco cięższej tematyce, ale napisanego w sposób, który nie wywoła ataku ciężkiej depresji i przygnębienia. Historia pozostawia po sobie raczej pozytywne wrażenie i nie żałuję spędzonych z nią godzin, choć w gruncie rzeczy to taki literacki średniak jest. Można sięgnąć.
Zdjęcie wykonane w nieco spartańskich warunkach, ale jest.
Ocena: 6.2/10
Ocena: 6.2/10
Największy plus: przeważnie nie nudzi
Największy minus: momentami trochę to wszystko naiwne
Czytałam i mam dobre wspomnienia - najciekawszą stroną tej książki są wymyślne nazwy intymnych części ciała, ot chociażby "nefrytowa łodyga" ;)
OdpowiedzUsuńTak, początkowo brzmi to wszystko śmiesznie, ale z czasem idzie się przyzwyczaić :)
UsuńMyślałam, że nieco bardziej odkrywcza jest ta książka, ale mimo tematycznie mnie zaciekawiła. Lubię kulturę Chin, więc zawsze coś może ciekawego dowiedziałbym się z ,,Pawilon Kwiatu Brzoskwini''? W każdym razie zarykuje szansą poznania tej książki, jak tylko trafi się ku temu okazja.
OdpowiedzUsuńTak jak mówię, nie jest zła, u mnie ocena powyżej 6 jest już oceną pozytywną, po prostu nie szarżuje z notami :) Jak trafisz w rozsądnej cenie - bierz :)
UsuńPrzyznam, że też często kieruję się stosunkiem ceny do ilości stron:) Ale generalnie też musi mnie zainteresować tematyka. W końcu jest bowiem miliony "tylko" fajnych pozycji na świecie, a czasu na ich przeczytanie niewiele:) Generalnie ta książka zapowiada się ciekawie, choć boję się tych uproszczeń i zbiegów okoliczności, o których piszesz. Szczególnie te drugie, gdy mocno nadużywane, wywołują moją niechęć w książkach.
OdpowiedzUsuńKupić pewnie nie kupię, ale jeśli udałoby mi się dorwać ją kiedyś w bibliotece, to z chęcią po nią sięgnę:)
Pozdrawiam
Widziałam tę książkę w weltbildzie. Widzę, że chyba warto ją kupić. Ja też lubię obszerne tomiska. Szkoda tylko, że to średniak jak piszesz.
OdpowiedzUsuńZ tego, co widzę (czytam), książka powinna przypaść mi do gustu, tym bardziej, że wiarygodne źródło, którym kieruję się przy wyborze kolejnej lektury "Pawilon Kwiatu Brzoskwini" oceniło pozytywnie. Cięższe lektury nie są mi straszne pod warunkiem, że są przedstawione w przystępny dla czytelnika sposób. A więc ostatecznie: raczej jest pewne to, że sięgnę po tę powieść.
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobne kryteria, które wpływają na to, czy sięgnąć czy nie sięgnąć po daną pozycję ;)
Pozdrawiam!
O, dzisiaj po raz pierwszy zobaczyłem tę książkę w sklepie. Ale nie interesuje mnie za bardzo, więc nie zamierzam jej czytać :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że udało Ci się mnie do niej zachęcić. Rozejrzę się za nią w Weltbildzie. ;)
OdpowiedzUsuńSkoro czasami irytuje to ja lepiej nie będę sięgać, bo może skończyć się latającymi kartkami ;) Poza tym nie bardzo przepadam za kulturą chińską/japońską
OdpowiedzUsuńMam zamiar ją przeczytać, chociaż najpierw muszę się uporać z innymi książkami z mojej listy, które oczekują na swoją kolej.
OdpowiedzUsuń