W Najciemniejszym Kącie - Elizabeth Haynes
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 434
Catherine Bailey jest singielką wystarczająco długo, by na pierwszy rzut oka rozpoznać smakowity kąsek. Lee – wspaniały, charyzmatyczny i spontaniczny – wydaje się mężczyzną idealnym. Znajomi Catherine, którzy po kolei ulegają jego urokowi, również podzielają tę opinię.
Wkrótce jednak Lee ujawnia swoje prawdziwe oblicze, a miejsce czułości i namiętnego seksu zajmuje chorobliwa zazdrość. Choć nieprzewidywalność mężczyzny i jego bezwzględne dążenie do sprawowania kontroli zaczynają przerażać Catherine, nikt nie traktuje poważnie jej obaw. Zdesperowana dziewczyna, coraz bardziej odizolowana, uwięziona w najciemniejszym kącie własnego świata, drobiazgowo obmyśla plan ucieczki...
Poczucie zawodu było chyba nieuniknione. I tak, zawiodłem się. Bo "W Najciemniejszym Kącie" nie sprawdza się ani jako historia psychologiczna, ani jako czystej rasy kryminał. To po prostu thriller, powiedziałbym wręcz, że typowo rozrywkowy, nawet jeśli poruszana w książce tematyka jest całkiem poważna i aktualna. Thriller, nic ponadto. I to raczej dla mas, taki, którego przeciętny Kowalski nie porzuci po kilkudziesięciu stronach ze względu na "ciężar", trudny język czy cokolwiek innego charakteryzującego ambitniejsze pozycje.
Ze względu na wygórowane oczekiwania przez pierwsze sto stron czytało mi się to strasznie źle, ale potem - kiedy już przestawiłem zwrotnicę i skierowałem wagonik na tory Piotra mniej wymagającego - historia okazała się całkiem ciekawa, okazjonalnie trzymająca nawet w napięciu. Krótkie rozdziały i ciekawa struktura powieści sprawiają, że bardzo trudno odłożyć ją na później. Na pewno to znacie - "jeszcze tylko ten rozdział i biorę się za pracę", a po chwili "O, kolejny też jest krótki, nic się nie stanie jak go przeczytam". I tak przez następne trzydzieści minut :)
Tyle jeśli chodzi o zalety, a jako że lubię zrzędzić, to pokręcę jeszcze nosem na dosyć słabe dialogi i wyraźnie wyczuwalną naiwność całej opowieści - niektóre sceny są naprawdę grubymi nićmi szyte. Nie chcąc spojlerować, nie będę tego tematu bardziej zgłębiać.
Warto też wspomnieć, że od czasu do czasu autorka stara się wprowadzić nieco mocniejszy akcent, zaszokować, korzystając przy tym z szerokiego asortymentu słów powszechnie uznanych za wulgarne, ale robi to trochę nieporadnie. W tych momentach najwyraźniej widać, że brak jej pazura. Że to trochę nie jej gatunek. I być może właśnie to powoduje, że "W Najciemniejszym Kącie" to książka, która mogła być bardzo dobra (pomysł), a jest tylko dobra. Do przeczytania i raczej szybkiego zapomnienia.
Ocena: 6,2/10