Klub Tajemnic - Meg Gardiner
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 416
Dreszczowiec autorstwa Meg Gardiner, chwalonej na okładce przez samego Stephena Kinga. O istnieniu książki dowiedziałem się w momencie, gdy znalazłem ją na wyprzedaży pewnej internetowej księgarni. Szybki rzut kilkoma słowami kluczowymi do wyszukiwarki Google potwierdził moje przypuszczenia - powieść przeszła u nas niemal niezauważenie. W polskim internecie trafiłem dosłownie na trzy albo cztery recenzje. Ale kurcze, dycha za coś, co poleca mój ulubiony pisarz? Poproszę o jeden egzemplarz.
Książka otwiera czteroczęściowy już cykl powieści z Jo Beckett - lekarzem psychiatrą, której główną specjalizacją jest psychologiczna autopsja ofiar prób samobójczych.
Z tego też powodu zostaje jej przydzielone zadanie przyjrzenia się sprawie tajemniczych przypadków odebrania sobie życia, które miały miejsce na przestrzeni kilku ostatnich dni. Zmarłych łączyło to, że byli znani i obrzydliwie bogaci. Drążąc sprawę, Jo natrafia na coraz bardziej niepokojące fakty, doprowadzające ją w końcu na trop tytułowego klubu. A potem...potem jest już tylko gorzej.
Niestety, "Klub Tajemnic" nie był w stanie dostarczyć mi emocji, na jakie się nastawiałem. Jest to thriller z gatunku których nie lubię - z pędzącą na złamanie karku fabułą i dziesiątkami zwrotów akcji. Przez pierwsze kilkadziesiąt stron, kiedy wszystko dopiero nabiera tempa, czyta się to całkiem nieźle, ale im bliżej końca, tym coraz słabsze zainteresowanie losami doktor Jo.
Finał sprawia wrażenie nieco przekombinowanego. Zbyt efekciarski, przywołujący na myśl filmowe thrillery niższej kategorii, wątpliwie spójny. Autorka desperacko próbuje wytłumaczyć co, jak i dlaczego, ale brzmi to niezbyt przekonująco.
Gardiner ma ponadto problem z wykreowaniem interesujących postaci. Główną bohaterkę da się jeszcze w jakimś stopniu polubić, jednak pozostali aktorzy tego spektaklu są zwyczajnie papierowi. Większości z nich nie udało mi się nawet sobie wyobrazić.
Zalety? Poprawny warsztat pisarski oraz kilka trzymających w napięciu, dobrze rozpisanych scen.
Niewiele, ale wystarczająco, bym był w stanie przeczytać książkę do końca. Zabrakło mi przede wszystkim głębi, rozbudowanego tła opowieści. Tych dodatków, które choć nie niezbędne, potrafią tchnąć w historię życie, dać czytelnikowi złudzenie, że czyta o czymś, co faktycznie miało miejsce. Owszem, coś tam dostajemy, ale koniec końców okazuje się, że wszystko ma jakiś związek (mniejszy lub większy) z głównym wątkiem. Jeśli Wam to nie przeszkadza, pewnie polubicie "Klub Sekretów". W mojej opinii to zaledwie poprawne czytadło do pociągu.
A przy okazji dostałem dobrą lekcje na przyszłość - nie wszystko złoto, co Stephen King poleca ;-)
Tak na marginesie...nie wydaje Wam się, że oryginalny tytuł - Klub Brudnych Sekretów - brzmi znacznie lepiej od mdłego Klubu Tajemnic?
Ocena: 5.9/10
Ja póki co sie wstrzymam z zakupem, ale za jakis czas pewnie przeczytam. Na wszystko przychodzi czas :-)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji nie dziwię się, że ta książka przeszła bez echa. Też nie lubię pędzącej na złamanie karku akcji, więc raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńJa lubię thrillery z pędzącą akcją i zwrotami akcji. Myślę, że mi by się spodobał, ale rację masz w tym, że nie każda książka polecana przez innych autorów zawsze musi być dobra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
"Klub Brudnych Sekretów" brzmi bardziej oryginalnie i właśnie tajemniczo, niż "Klub tajemnic", który kojarzy mi się z jakimś klubem dla nastolatków;) Chociaż też przydałby się jakiś złoty środek w tych nazwach.
OdpowiedzUsuńJa lubię, jak akcja gna szybko i bohaterowie są dynamiczni, ale przy tym nie mogą zostać marnie zarysowani, bo jak piszesz - nie można ich sobie nawet wyobrazić.
Widzisz, dobrze, że tylko dycha;) Ja mogę polecić do czytania thriller, którym zachwycałam się wczoraj i nie jestem jedyna w sieci, z tego co widzę -"Krucyfiks" Cartera, w dodatku debiut. Akcja jest dosyć szybka, ale przy tym wszystko jest spójne, koniec także i postacie nie są skonstruowane po łebkach:)
Nie wszystko złoto.. :) Ładnie powiedziane. Dobrze więc, że nie przepłaciłeś. Posłucham Twojej opinii i będę omijać książkę z daleka, choć skoro przeszła tak bez echa, to pewnie i tak nie miałabym możliwości sięgnąć po nią inaczej, niż kupując. Oszczędzajmy więc drzewa w lesie, odpuśćmy sobie "Klub tajemnic". Pozdrawiam Cię miło, wiosna już?
OdpowiedzUsuńRaczej ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że pierwszy raz o tej książce słyszę. Jak była za 10 zł to chyba nie był to taki zły zakup :) Sięgnął bym po nią, bo nie jestem aż tak mocno zrażony, ale pewnie nie będę miał okazji lub po prostu zapomnę :)
OdpowiedzUsuń"nie wszystko złoto, co Stephen King poleca"... A cóż to za herezje :D? Chociaż może i czasem sam Król się pomyli ;).
OdpowiedzUsuńNie, jednak książka nie dla mnie... zresztą ten tytuł próbował być fajny, a wyszło jak wyszło. Klub Brudnych Sekretów byłby bardziej pociągający :).
Pozdrawiam!
Melon
Szkoda, że nie jest tak dobrze, jak można było się spodziewać, bo już sam opis brzmi interesująco. Do tego polecanka od Kinga. No cóż, wygląda na to, że nie zawsze trzeba się kierować czyimiś słowami:)
OdpowiedzUsuńJeśli King coś poleca, wydawałoby się, że to musi być "coś". Ach szkoda, szkoda, bo czytając początek recenzji nabrałam ogromnej ochoty...
OdpowiedzUsuńPS. Odezwij się na mojego maila, bo nagroda czeka na właściciela nadal u mnie (obstawiałam, że się pochorowałeś i postanowiłam poczekać trochę dłużej);)
A ja myślę, że mnie ta książka przypadnie do gustu, gdyż lubię pędzącą na złamanie karku fabułę i dziesiątki zwrotów akcji, dlatego jestem chętna zaryzykować sięgając po ten thriller.
OdpowiedzUsuńJakoś nie przepadam za thrillerami. Lubię książki, które potrafią trzymać czytelnika w napięciu, ale takim przyjemnym i ekscytującym, a nie lękowym. Zabieram się do przeczytania Chaty Younga. To książka, o której słyszałem wiele dobrego. Przeczytam to na pewno poleci recenzja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz spotykam się z tą książka, jest troszeczkę nie w moich klimatach,i ta połowiczna ocena - jakoś mnie nie kusi
OdpowiedzUsuńps kursor - anielskie klimaty na maksa - wcześniej był diabelski :)
pozdrawiam niebiańsko :)
To już któraś z kolei książka polecana przez Kinga. Hmm... Zaczynam się zastanawiać na ile to są prawdziwe rekomendacje.
OdpowiedzUsuń