Lubię sobie pograć na telefonie. Być może gry Java nie wyglądają szczególnie urodziwie w porównaniu z tytułami na inne platformy, sterowanie nie jest tak wygodne jak za pomocą klawiatury, myszy czy pada, ale zwyczajnie od czasu do czasu dopada mnie chęć, by sobie w coś niezobowiązująco pyknąć. Nie jestem jakimś tam maniakiem, który każdy dzień zaczyna od przejrzenia newsów, sprawdza każdą grę, która pojawi się na rynku i tak dalej. Nie, to nie ja. Zazwyczaj o danym tytule dowiaduje się dopiero w chwili, gdy ma ona premierę. Po co w ogóle o tym pisze? Ten przydługi wstęp miał na celu wyłuszczenie powodu, dla którego pierwszy kontakt z Detektywem Ridley'em był dla mnie sporym zaskoczeniem. Przecież to zrzynka z DS-owego Professora Laytona. Dosłownie! Gameloft bez zbędnych skrupułów podebrał wszystkie pomysły od Level-5, od siebie nie dodając właściwie nic. Przypomina mi to pewne studio z filmowego światka - The Asylum. Oni tworzą podróbki Hollywoodzkich hitów, Gameloft podróbki kasowych gier. Oczywiście jakość tych drugich stoi na zdecydowanie wyższym poziomie niż dzieła The Asylum (ostatnio widziałem ich "Mega Piranha" - istny koszmarek), ale lekki niesmak pozostaje.
W grze wcielamy się w postać detektywa Maxymiliana Ridley'a, który za towarzyszkę ma Darcie, siostrzenice, będącą chwilowo pod jego opieką. Dwójka bohaterów natrafia na targu na pewien list w butelce. Jego zawartość sprawia, że natychmiast wyruszają w podróż pełną przygód i... zagadek logicznych. Historia nie należy do szczególnie interesujących, a dialogi są krótkie i sztampowe. Trudno polubić i zapamiętać jakąkolwiek z postaci pobocznych. Brakuje im charakteru i po prostu życia. Sytuacji nie ratuje kiepskie i bezpłciowe spolszczenie, choć warto pochwalić producenta, że w ogóle zdecydował się grę zlokalizować.
Tytuł należy do gatunku gier przygodowo-logicznych. Poruszamy się po dwuwymiarowym świecie, rozmawiamy z postaciami i rozwiązujemy podrzucane przez nich łamigłówki. Dla tych, którzy nigdy nie grali w żadną z przygód Profesora Laytona będzie to powiew świeżości, pozostali poczują jednak wyłącznie ukłucie zawodu. Pomysły na zagadki zostały ściągnięte z pierwowzoru. Znajdziemy tu przekładanie zapałek, rozmaite zadania na spostrzegawczość, układanie puzzli i tak dalej. Poziom trudności nie jest zbyt wysoki, wszystko da się rozwiązać po krótkiej chwili zastanowienia. Gra wyraźnie skierowana jest do niedzielnych Graczy, ale na szczęście nie w sposób przesadzony. Do każdej łamigłówki możemy wykupić trzy podpowiedzi, za które płacimy znajdowanymi podczas przygody diamentami (u Laytona były to monety).
Grafika jest niezła, ale nie wybija się ponad Gameloftowe standardy. Komiksowy styl, dużo obiektów i detali, animowane otoczenie. Jest na czym zawiesić oko, ale nie oszukujmy się, francuskiego developera stać na więcej. Muzyka i dźwięki brzmią poprawnie i nie rażą.
W grze znajdziemy w sumie 50 zagadek i zwiedzimy kilka miejsc, co pozwala spędzić kilka godzin przed ekranem telefonu komórkowego bez uczucia znużenia. Przymykając oko na fakt, że jest to znacznie słabsza podróbka Profesora Laytona jestem w stanie ten tytuł polecić. Jeśli nie znacie oryginału to będziecie bawić się całkiem nieźle.
Grafika: 7/10
Dźwięk: 7/10
Grywalność: 6,5/10
Ogółem: 6,5/10
Info:
Producent: Gameloft
Wersja językowa: polska
Testowano na: wysłużonej Nokii N95 8GB
Uwagi: zdjęcia w recenzji pochodzą z angielskiej wersji językowej gry. Zrobiłem całą masę screenów, które znajdują się na drugim komputerze. Później je podmienię :)
Uwagi: zdjęcia w recenzji pochodzą z angielskiej wersji językowej gry. Zrobiłem całą masę screenów, które znajdują się na drugim komputerze. Później je podmienię :)
Oj, nie, nie... gry JAVA nie dla mnie :D. Zresztą wolę chyba poczytać książkę niż w coś zagrać... Boże, ja już nie jestem tym dawnym Melonem... Ratunku, ja ewoluuje ;D.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru!
Melon
jak ja już dawno w coś grałam na kompie :( ale jak mam coś wybrać to jednak nie to :) ostatnio grywam w X Box 360 ruchowo :D
OdpowiedzUsuń