Odwiedziłem dziś firmową księgarnie Prószyńskiego i S-ki. Udałem się tam z misją uzupełnienia półek przeznaczonych dla mojego ulubionego autora, Stephena Kinga. Misją zakończoną pełnym sukcesem. W końcu, po siedmiu długich latach, mogę pochwalić się posiadaniem w swojej kolekcji całej bibliografii Króla. Moje dwa ostatnie nabytki to "Czarny Dom" i "Carrie". Z jednej strony napawa mnie to radością (mieć i przeczytać je wszystkie - punkt honoru każdego fana), z drugiej smutkiem (to już koniec? Ja chce więcej!), który łagodzi nieco świadomość, że co jak co, ale Stephen nie próżnuje i każdego roku mogę spodziewać się co najmniej jednej nowej dłuższej historii spod jego pióra :)
Bo pisarstwo Kinga jest dla mnie jak narkotyk, taki o zaskakująco trudnych do uchwycenia objawach przy odstawianiu. Zawsze gdy czytam go po dłuższej przerwie, z przerażającą jasnością zdaje sobie sprawę, że przez cały okres rozłąki byłem na głodzie. Właśnie u Kinga znajduje wszystko czego oczekuje od literatury. To jego powieści, nowelę i zbiory opowiadań sprawiły, że na stałe zakotwiczyłem się w zamiłowaniu do książek. Może z tego też względu nie jestem do końca obiektywny przy ocenie jego twórczości, może przemawia przeze mnie sentyment, ale czy w gruncie rzeczy nie tak jest z każdym z nas? Wszyscy mamy jakieś wspomnienia związane z pierwszymi książkami i często właśnie emocje towarzyszące podczas ich lektury w dużym stopniu kształtują nasz przyszły gust czytelniczy. Na mój największy wpływ miał właśnie King. Później przyszedł Koontz, Masterton, Ira Levin i jego przerażające "Dziecko Rosemary" oraz kolejni autorzy...i tak przez kilka lat, kiedy w końcu przesycony grozą i potworami sięgnąłem po literature innego typu. Półki zaczęły zapełniać się coraz szybciej, a ja...ale to już historia nie mająca nic wspólnego z tematem tego wpisu :)
A Wy? Też macie tego jednego ulubionego pisarza, którego darzycie szczególną sympatią?
Bo pisarstwo Kinga jest dla mnie jak narkotyk, taki o zaskakująco trudnych do uchwycenia objawach przy odstawianiu. Zawsze gdy czytam go po dłuższej przerwie, z przerażającą jasnością zdaje sobie sprawę, że przez cały okres rozłąki byłem na głodzie. Właśnie u Kinga znajduje wszystko czego oczekuje od literatury. To jego powieści, nowelę i zbiory opowiadań sprawiły, że na stałe zakotwiczyłem się w zamiłowaniu do książek. Może z tego też względu nie jestem do końca obiektywny przy ocenie jego twórczości, może przemawia przeze mnie sentyment, ale czy w gruncie rzeczy nie tak jest z każdym z nas? Wszyscy mamy jakieś wspomnienia związane z pierwszymi książkami i często właśnie emocje towarzyszące podczas ich lektury w dużym stopniu kształtują nasz przyszły gust czytelniczy. Na mój największy wpływ miał właśnie King. Później przyszedł Koontz, Masterton, Ira Levin i jego przerażające "Dziecko Rosemary" oraz kolejni autorzy...i tak przez kilka lat, kiedy w końcu przesycony grozą i potworami sięgnąłem po literature innego typu. Półki zaczęły zapełniać się coraz szybciej, a ja...ale to już historia nie mająca nic wspólnego z tematem tego wpisu :)
A Wy? Też macie tego jednego ulubionego pisarza, którego darzycie szczególną sympatią?
Oj, tak! Kurczę, mam wrażenie jakbyś właśnie spisał moje myśli:) Mimo, że trudno byłoby mi powiedzieć kto jest tym jednym jedynym, ulubionym pisarzem, ponieważ jest tak wielu wspaniałych twórców, którzy mnie fascynują, to właśnie King należy do absolutnie ścisłej czołówki. A przecież nie zdążyłem przeczytać jeszcze nawet połowy dzieł Mistrza. Dozuję sobie go powoli, co jakiś czas sięgając po kolejną książkę i niemal zawsze odnajduję to, czego właśnie szukam. Mało kto potrafi oddać ludzkie wnętrze tak jak King. Są w jego tekstach fragmenty, które nigdy nie wypadają z pamięci. Chociażby książka była na pozór prosta i pozbawiona wartości, nastawiona głównie na sukces komercyjny, to zawsze, zawsze King przemyci do niej pewną głębię, która budzi mnóstwo uczuć w czytelniku. Żeby nie być gołosłownym, wystarczy wspomnieć Desperację, która nie jest wcale niczym wybitnym w dorobku autora, a jednak jest tam fragment związany z domkiem na drzewie, który wywołuje we mnie dreszcze, a sam nie jestem w stanie określić dlaczego. Chociaż przed rozpoczęciem przygody z Kingiem, czytałem już wcześniej wiele książek, to jednak właśnie od jego prozy rozpocząłem naprawdę czytać nałogowo i poszukiwać kolejnych pisarskich smaków. W ostatnich dniach zaś przypomniałem sobie ponownie jego Cztery pory roku, które były właśnie pierwszą ksiażką Kinga z jaka się zetknąłem, i utwierdziłem się w przekonaniu, że dwie ostatnie nowele, Ciało i Metoda oddychania, to najlepsze teksty Kinga jakie do tej pory przeczytałem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
U mnie oczywiście King jest numerem jeden, moją wielką miłością :) Gratuluję zdobycia wszystkich książek, mnie jeszcze trochę brakuje niestety, ale może kiedyś Cię dogonię :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wytrwałości:) Posiadać wszystkie książki Kinga to naprawdę duże osiągnięcie. Czy mam jakiegoś ulubionego autora? Oczywiście, nawet kilku. Poe, Mabbery, Gaiman, Bradley, a z polskich Chmielewska oczywiście:)
OdpowiedzUsuńDla mnie natomiast twórczość Kinga jest strasznie ciężka. Próbowałam przeczytać "Lśnienie", jednak nie dałam rady przebrnąć przez tę książkę i ostatecznie spasowałam. Mam zamiar jednak dać jeszcze szansę temu autorowi ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Kinga, chociaż przeczytałam dopiero kilka, jedne mi się podobały, a drugie nie. Chyba najlepiej wspominam Carrie, Martwą Strefę, Miasteczko Salem, To i Zieloną Milę. :]
OdpowiedzUsuńHmm wielu mam autorów, których bardzo lubię... Niedługo właśnie zaczynam przygodę z Kingiem, może i on do nich dołączy :D
OdpowiedzUsuńMam trzech - Agatha Christie, Dennis Lehane i zupełnie nie pasującą do reszty - Cecilia Ahern;)
OdpowiedzUsuńO rany, gratuluję zbioru - musi on naprawdę rewelacyjnie wyglądać na półce :D. Ja swoją przygodę z Kingiem dopiero zaczynam - choć niezbyt udanie, ale się nie poddaję, rzecz jasna :). Ulubiony autor? Chyba Coben, którego niemalże wszystkie książki posiadam i przeczytałam. Natomiast najwięcej utworów mam Pattersona, który pisuje lekkie, niewymagające sensacje i thrillery ;).
OdpowiedzUsuńJa Kinga bardzo lubię. Są książki, które uwielbiam - a więc Miasteczko Salem, Misery, Carry i wiele innych. Ale są i takie, które mnie znużyły niesamowicie - Worek kości. W każdym razie cenię go:):)
OdpowiedzUsuńKinga czytałam głównie w liceum, później jedynie cykl Mroczna Wieża, który jest dla mnie numerem 1 tego autora :) łącznie przeczytałam nieco ponad 20 jego powieści ale mam zamiar w bliżej nieokreślonej przyszłości poznać więcej jego dzieł.
OdpowiedzUsuń