niedziela, 26 lutego 2012

"Niebezpieczna Metoda" - wielkie nic


Obejrzałem Niebezpieczną Metodę, najświeższy film Davida Cronenberga. Do napisów końcowych dobrnąłem dopiero przy trzecim podejściu, co już samo w sobie powinno sporo dać do myślenia. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że film, jeśli rozbić  go na części pierwsze, wcale nie jest tak bardzo zły. Ba, pod niektórymi względami wybija się wysoko ponad przeciętność, jednak w ostatecznym rozrachunku tych kilka słabszych elementów wystarczyło, by pozostawić mnie, szarego w sumie widza, z uczuciem dużego rozczarowania.
 Niebezpieczna Metoda podejmuje się tematyki niezwykle mnie interesującej, mianowicie psychologi, psychiatrii, przedstawiając nam dwie wielkie i na pewno znane każdemu postacie - Karola Gustawa Junga i Zygmunta Freuda. Film opowiada nam historię ich przyjaźni i późniejszej rywalizacji. Robi to niestety w sposób nieciekawy i dosyć płytki. Po całkiem obiecującym początku następuje dużo słabszy środek i chaotyczny koniec. Wiele scen zbyt przegadanych, gra aktorska nierówna (zbyt ekspresyjna i nieprzekonująca Keira Knightley, nieźli Viggo Mortensen oraz Michael Fassbender), z drugiej zaś strony bardzo dobre zdjęcia i przyjemne dla oka lokacje, w których rozgrywają się wydarzenia... Tak, kwestie techniczne to najmocniejsze i niestety jedne z niewielu mocnych punktów tej produkcji. Po seansie w głowie nie pozostaje w sumie nic i to chyba idealne podsumowanie najnowszego dziecka Cronenberga. Obejrzeć po prostu musiałem, ale cieszę się, że mam to już za sobą.

Niebezpieczna Metoda
Tytuł oryginału: A Dangerous Method
Rok produkcji: 2011
Reżyseria: David Cronenberg

2 komentarze:

  1. Trailer i opis wygląda mi bardziej na przestrogę kontaktów Wychowawcy z Wychowankiem i wszystkie formy z tym związane. 1 zasada to pacjent ma pozostać pacjentem bliższe relacje to dyskwalifikacja lekarza/wychowawcy itd. Poniekąd już budzi we mnie dziwne uczucia ten filmy.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja chciałabym bardzo obejrzeć ten film, głównie z uwagi na to, że cała historia jest prawdziwa.

    OdpowiedzUsuń